LogowanieNawigacjaTrybunał Konstytucyjny
Prezydent RP - aktualnościSejm RP - NewsZ Kancelarii Premiera
Strony partii politycznych obecnych w Sejmie VIII kadencji(w układzie alfabetycznym) Książki w promocjiPO — AktualnościPSLZNP
BelferBlogBLOGI POLITYCZNE„Skrót myślowy” — blog Janiny ParadowskiejGra w klasy — blog Adama SzostkiewiczaNowe wątki na forum DPN |
AktualnościOdwołani skutecznie czy nie? Pogłębia się chaos wokół rzeczników dyscyplinarnychZa głównego rzecznika dyscyplinarnego sędziów uważają się już dwie różne osoby: powołany przez Zbigniewa Ziobrę Piotr Schab i powołana przez Waldemara Żurka Joanna Raczkowska. Podobny spór szykuje się teraz o stanowiska zastępców rzecznika, którzy działają przy sądach.
Kategorie: Prasa
Sikorski skarży się na pocztę. „Po godzinie już tylko 15 osób przede mną”„Dziękuję Poczcie Polskiej za umożliwienie mi miłych rozmów z rodakami w kolejce po odbiór przesyłki. Po godzinie już tylko 15 osób przede mną” – napisał Radosław Sikorski w serwisie X. Poczta Polska wdraża obecnie zmiany, które mają pomóc dostosować spółkę do nowych realiów rynkowych. W tych realiach zainteresowanie tradycyjnymi usługami spada. Wiele osób – zamiast tradycyjnych listów – wybiera choćby pocztę elektroniczną, a na rynku paczek konkurencją są firmy kurierskie i automaty paczkowe. Część placówek w ostatnich miesiącach skróciła godziny otwarcia, a listy doręczane są już nie codziennie, lecz co dwa dni. To oznacza oczywiście, że firma zmniejsza zatrudnienie. Poczta wprowadziła tzw. Program Dobrowolnych Odejść, który objął już 8,5 tys. pracowników. Zmianami zaniepokojeni są zwłaszcza związkowcy. Ich zdaniem system nie jest transparentny, ponieważ w tym samym czasie i w tych samych jednostkach zatrudnia się nowe osoby. Czytaj też: Orlen i Poczta Polska łączą siły. „Większa skala i lepsza dostępność” Związkowcy zwrócili się w specjalnym liście do ministra aktywów państwowych Wojciecha Balczuna. W piśmie zwrócili uwagę na głęboki kryzys kadrowy oraz finansowy. Dotychczasowe działania rządu nazwali „dryfem w kierunku katastrofy”. Prezydent Karol Nawrocki podpisał na początku listopada ustawę umożliwiającą przekazanie Poczcie Polskiej blisko 2 mld zł w latach 2026-2027. Dofinansowanie miałoby pokryć koszty obowiązku świadczenia usługi powszechnej. Obecnie limit wydatków państwa na ten cel to ok. 1,3 mld zł. Chodzi o nowelizację Prawa pocztowego. Środki, które ma otrzymać Poczta Polska, mają być wykorzystane na sfinansowanie obowiązku świadczenia usługi powszechnej w latach 2024 i 2025, a Poczta otrzymałaby pieniądze na ten cel w 2026 i 2027 r. Obecnie limity wydatków budżetu państwa na ten cel wynoszą po 651 mln zł na lata 2026-2027. Resort aktywów państwowych zwracał uwagę, że kwoty te są znacząco niższe od szacowanego zapotrzebowania na środki z budżetu państwa na finansowanie kosztu netto obowiązku świadczenia usług powszechnych za lata 2024 i 2025. Z tego powodu limit ten ma zwiększyć się do 997 mln zł w 2026 r. i do 960 mln zł w 2027 r. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2026 r. Czytaj też: Nieoczekiwane problemy klientów Poczty Polskiej. Wszystko przez... Trumpa Kategorie: Telewizja
Wigilia 2025 wszystko zmieni. Wszedł przepis dotyczący każdego PolakaNadchodząca Wigilia po raz pierwszy będzie dniem wolnym od pracy. Ustawa o wolnej Wigilii przewiduje ustanowienie 24 grudnia dniem wolnym dla wszystkich pracowników, w tym pracowników placówek handlowych. Za to w grudniu będzie dużo niedziel handlowych.
Kategorie: Portale
Oni są winni ws. sprzedaży działki pod CPK. Polacy nie mają wątpliwości [SONDAŻ]Do prokuratury trafiły dwa zawiadomienia do prokuratury ws. nieprawidłowości przy sprzedaży przez KOWR działki w Zabłotni, przez którą ma przebiegać kolej dużych prędkości do CPK. W sondażu zapytano Polaków, kto ponosi winę za sprzedaż działki. Wyniki są jednoznaczne.
Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Coraz więcej plotek na temat „Lewego”. Wyjaśnia się przyszłość PolakaKontrakt Lewandowskiego z Barceloną obowiązuje do końca bieżącego sezonu. Od dłuższego czasu mówi się o możliwym odejściu napastnika. Początkowo w mediach pojawiały się doniesienia o zainteresowaniu zawodnikiem klubów z Arabii Saudyjskiej i MLS. Ostatnio głośno zrobiło się o potencjalnym transferze do AC Milan, który według Gianluigiego Longariego ze SportItalia miałby nastąpić już zimą. Jednak Fabrizio Romano podkreśla, że zimowy transfer Lewandowskiego nie dojdzie do skutku, a Polak pozostanie w Barcelonie do końca sezonu. Napastnik nie planuje opuszczać drużyny i chce wypełnić swój kontrakt. Co czeka „Lewego” w przyszłości? Romano wskazuje, że latem istnieje spora szansa na jego odejście z klubu, co umożliwiłoby mu podpisanie umowy z dowolnym zespołem jako wolnemu zawodnikowi. Trwający sezon jest jednak trudny dla 37-latka, który boryka się z kontuzjami – w 11 rozegranych meczach we wszystkich rozgrywkach zdobył cztery bramki. Czytaj też: Polska – Holandia. Przedmundialowe emocje na Narodowym i w TVP Kategorie: Telewizja
Od 24 grudnia zmiany we wspólnotach i spółdzielniach. Nowa rzeczywistość prawnaGrudniowa nowelizacja Kodeksu pracy zmusi spółdzielnie mieszkaniowe do weryfikacji nazw stanowisk związanych z księgowością, pracami porządkowymi czy biurowymi. Prof. ucz. dr Piotr Pałka, radca prawny i wspólnik DERC PAŁKA Kancelaria Radców Prawnych, tłumaczy, jakie obowiązki spadną na spółdzielnie mieszkaniowe od grudnia 2025 r. w związku z przepisami zobowiązującymi do zapewnienia neutralności płciowej stanowisk pracowniczych.
Kategorie: Portale
Uchwalone w ciągu jednego dnia. Rosjanie przerażeni nowymi przepisamiChociaż resort obrony zapewnia w komunikatach, że wcale nie chodzi o mobilizację ani o wysyłanie rezerwistów na front, wielu ekspertów interpretuje ten krok jako próbę zwiększenia zasobów ludzkich dla wojny w Ukrainie bez formalnego ogłoszenia kolejnej mobilizacji. Rezerwa BARS (Rezerwa Specjalnej Armii Bojowej), której członków mają dotyczyć nowe szkolenia, powstała w 2015 roku i obejmuje osoby, które wcześniej służyły w armii oraz podpisały specjalny kontrakt z Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej. Rezerwista prowadzi życie cywilne, otrzymuje niewielkie miesięczne wynagrodzenie – ok. 120 dolarów – i raz na jakiś czas uczestniczy w szkoleniach wojskowych. Całkowita liczba rosyjskich rezerwistów nie jest publicznie znana. Aktywny nabór rozpoczął się w 2021 roku, tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę. Niezależny serwis Meduza oszacował, że w tym czasie liczebność rezerwy wzrosła z kilku do 100 tysięcy. W pierwszych miesiącach wojny wielu rezerwistów zgłaszało się dobrowolnie do walki właśnie w ramach batalionów BARS. Niektórzy obchodzili w ten sposób standardowe kryteria rekrutacyjne. Władze deklarowały, że rezerwa w Rosji może liczyć nawet 2 mln osób, jednak eksperci podważają tę liczbę, wskazując, że wiele z nich już zostało zmobilizowanych. Nowa ustawa mówi, że rezerwiści mogą być kierowani na specjalne szkolenia „w celu zabezpieczenia obiektów o kluczowym znaczeniu” – infrastruktury energetycznej, transportowej i innej. Dokładne procedury zostaną jeszcze określone przez rząd. W ciągu ostatnich miesięcy w Rosji zaobserwowano falę ataków dronów na infrastrukturę krytyczną – w tym m.in. w regionach takich jak Łeńsk, Nij Nowogrod, Tambow czy Jarosław. Rosyjskie władze utrzymują, że rezerwiści będą działać głównie w swoim regionie i nie będą wysyłani poza granice kraju ani na front. Jednak wielu analityków ostrzega, że ustawa może być sposobem na obejście potrzeby ogłoszenia nowej mobilizacji – co potencjalnie mogłoby wywołać większe niezadowolenie społeczne. Niedobór służb kontraktowych w Rosji staje się coraz bardziej zauważalny, co zwiększa motywację Kremla do sięgnięcia po dodatkowe rozwiązania – w tym właśnie włączenie rezerwistów „na innych warunkach”. Czytaj też: Rok białoruskiej agentury: Zdrady, prowokacje, raporty po 20 dolarów Kategorie: Telewizja
Nowa metoda zmieni recykling raz na zawsze. Koniec z sortowaniem odpadówNaukowcy od wielu lat poszukują technologii, które rozwiązałyby problem przetwarzania odpadów plastikowych, ale wciąż niewiele się zmienia. Pojawiła się jednak kolejna nadzieja na to, że nie będziemy już musieli segregować odpadów w domach.
Kategorie: Portale
Każdy odczuje to we własnym domu. Nakaz redukcji odpadów o kilkadziesiąt procentNie zdążyliśmy jako kraj wdrożyć jednych wymagań unijnych dotyczących gospodarki odpadami, a już stawiane są kolejne. Trudno nam za tym nadążyć, bo procesy legislacyjne są przewlekłe, a oczekiwania na zgody i pozwolenia na budowę nowych instalacji trwają latami. Co dalej z gospodarką odpadami? To pytanie zadają sobie samorządowcy i parlamentarzyści.
Kategorie: Portale
Olbrzymie utrudnienia dla podróżnych. Zamknięty dworzec Warszawa CentralnyOd 8 do 16 listopada na stacji Warszawa Centralna nie będą zatrzymywały się pociągi. Prace torowe nie wiążą się jednak z wyłączeniem z użytku całego dworca - będzie można korzystać z części handlowej, nadziemnej i podziemnej.
Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Wiktoria Bieliaszyn z "Wyborczej" wśród finalistów nagrody PAP im. Ryszarda KapuścińskiegoRozmowa z rosyjskim pisarzem Borysem Akuninem przeprowadzona przez Wiktorię Bieliaszyn z "Wyborczej" znalazła się wśród finalistów konkursu nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego. Kapituła konkursu wyłoniła finalistów siódmej edycji.
Kategorie: Prasa
Wyciągają wnioski po katastrofie. Uziemili wszystkie samoloty tego modeluW piątek firma UPS przekazała, że – kierując się względami bezpieczeństwa – zdecydowała o tymczasowym uziemieniu całej floty samolotów MD-11, a decyzja ta wchodzi w życie natychmiast. Kurierski gigant wyjaśnił, że maszyny MD-11 stanowią ok. 9 proc. jego floty lotniczej. Podobną decyzję podjął niedługo potem konkurencyjny FedEx, który ma 28 takich samolotów wśród około 700 swoich wszystkich maszyn. We wtorek po południu lokalnego czasu samolot McDonnell Douglas MD-11 należący do UPS rozbił się tuż po starcie z międzynarodowego lotniska w Louisville w stanie Kentucky. Jak wynika z opublikowanych filmów ze zdarzenia, jedno ze skrzydeł maszyny zapaliło się jeszcze podczas startu, po czym samolot uderzył w znajdujące się za lotniskiem budynki, powodując potężną eksplozję. Samolot miał udać się do Honolulu na Hawajach. W katastrofie zginęło co najmniej 14 osób – cała trzyosobowa załoga samolotu oraz 11 osób na ziemi, a rannych zostało co najmniej 15. Bilans ofiar nie jest jeszcze ostateczny, bo dziewięć osób nadal jest zaginionych, a dopiero w nocy z piątku na sobotę władze poinformowały o odnalezieniu ciała 14. ofiary śmiertelnej. Czytaj też: Tragiczne skutki tornada w Brazylii. Zabici i wielu rannych Kategorie: Telewizja
QUIZ. Podajemy trzy nazwiska, odgadnij imię. Na pytaniu nr 9 wielu się wykładaW tym quizie podajemy trzy nazwiska, trzeba odgadnąć imię. Pytamy o znane postaci. Dasz radę odpowiedzieć poprawnie na wszystkie pytania?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Konflikt premiera z prezydentem przybiera na sile. "Trzeba jeszcze umieć rządzić"Znowu poważnie iskrzy na linii premier - prezydent. "Prezydent w Polsce nie jest od tego, żeby wzywać podległych rządowi urzędników państwowych" - powiedział premier Donald Tusk. Chodzi o zarzut prezydenta Karola Nawrockiego o zakaz spotkań szefów służb specjalnych z głową państwa. "Są formaty przewidziane konstytucją i ustawami, jak RBN" dodał.
Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Hitowa polska komedia powraca. "Nie spodziewaliśmy się aż tak wielkiego sukcesu"Zaledwie rok po premierze pierwszej części filmu "Dalej jazda!", twórcy zapraszają do kin na kontynuację komedii obyczajowej o rodzinie, która podbiła serca milionów widzów. Dystrybutor zapowiada jeszcze więcej humoru, wzruszeń i rodzinnego ciepła. W sieci pojawił się właśnie pierwszy zwiastun sequela. A kiedy film wejdzie do kin?
Piotr Kozłowski
Kategorie: Prasa
Rok białoruskiej agentury: Zdrady, prowokacje, raporty po 20 dolarów
Od Kowerdy do Netflixa
Białoruska agentura ma złożoną historię i jej współczesność sięga międzywojnia. Jedną z najbardziej znanych, a zarazem kontrowersyjnych postaci jest tu Borys Kowerda – młody zamachowiec, który w 1927 roku na warszawskim Dworcu Głównym zastrzelił radzieckiego posła Piotra Wojkowa. Moskwa uznała to za „akt wojny”. Kowerda był obywatelem Rzeczpospolitej, pochodził z Kotłów pod Bielskiem Podlaskim, ale utożsamiał się z białoruskością, a swój czyn motywował zemstą za zbrodnie bolszewików. W kieszeni miał nawet zdjęcia dla prasy. „Zabiłem Wojkowa za to wszystko, co bolszewicy zrobili w Rosji” – oświadczył po zatrzymaniu. Jego postać do dziś budzi emocje, a dla części Białorusinów pozostaje symbolem oporu przeciwko sowieckiej dominacji. Ale czy był prawdziwym agentem, a jeśli tak – na czyje zlecenie działał? Do dziś tego nie wiemy. W ślad za indywidualnymi aktami szła systemowa infiltracja. W latach 20. i 30. XX wieku sowieckie służby prowadziły na terenie II RP zakrojoną na szeroką skalę akcję werbunkową i dywersyjną. Jak opisuje w przejmującej relacji „W pazurach GPU” białoruski literat Franciszak Alachnowicz, metody werbunku były proste, ale skuteczne. Np. w Wilnie „do potencjalnej ofiary podchodził nieznajomy, udawał dawnego kolegę z Mińska i tak zmuszał samego zainteresowanego do wyjawienia, gdzie i kiedy mogli się wcześniej spotkać”. Ta sama gra ponoć toczy się i dziś. Współcześni agenci Mińska, działający pod kierownictwem Polaka z pochodzenia, szefa tamtejszego KGB, Jana Cierciela, jeszcze do niedawna byli bardzo skuteczni. O czym możemy się przekonać choćby z kina. Bowiem tam właśnie Białoruś stała się częstym motywem. W amerykańskim filmie o superbohaterach „Fantastyczna 4: Pierwsze kroki” (2025), pojawia się napis „Sunrise in Minsk” (Wschód słońca w Mińsku), w brytyjskim serialu szpiegowskim „Dzień Szakala” (2024) akcja toczy się m.in. w lesie pod białoruskimi Smorgoniami. Zaś w niemieckim thrillerze „Poza jurysdykcją” (2025), do obejrzenia na Netflixie, pojawia się wątek białoruskiej uchodźczyni politycznej. I bez wątpienia to nie przypadek, lecz przejaw głębszego trendu: Białoruś w globalnej wyobraźni zajmuje niszę „szarej strefy”, przestrzeni walk światowej agentury. Czytaj też: A gdzie te grube polskie pany? Syberyjska herstoria Są jednak i tacy agenci Mińska, którzy biorą udział w międzynarodowych operacjach przeciwko przestępczości zorganizowanej. W sierpniu 2025 roku białoruska agentka pod przybraną tożsamością wjechała do Izraela, gdzie pomogła rozbić siatkę handlu kobietami. To jednak wyjątek. Znakomita większość działań służb Łukaszenki ma charakter ofensywny i jest wymierzona w opozycję lub zachodnich sąsiadów. W kwietniu 2025 roku, w dzień swoich 81. urodzin, weteran białoruskiego ruchu niepodległościowego i lider emigracyjnej inicjatywy Wolna Białoruś, Zianon Pazniak, opublikował na Facebooku obszerne omówienie problemu infiltracji białoruskiego i rosyjskiego ruchu oporu przez służby. Jego post natychmiast stał się głównym tematem dyskusji w białoruskiej przestrzeni informacyjnej. Pazniak, archeolog z wykształcenia, jeden z założycieli Białoruskiego Frontu Ludowego „Odrodzenie” i ikona walki o niepodległość w końcówce lat 80., od 1996 roku przebywa na emigracji. Dla jednych wciąż pozostaje moralnym autorytetem i „symbolem odrodzenia narodowej świadomości Białorusinów”, dla innych – postacią kontrowersyjną, której retoryka nie zmieniła się od dziesięcioleci, a oskarżenia pozbawione są często twardych dowodów. Ma jednak wielkie doświadczenie i korzystając z niego, dokonał systematyzacji agentury, dzieląc ją na trzy kategorie: Agentura legalna – osoby działające jawnie, których funkcja jest znana władzom i społeczeństwu danego kraju. Wśród Białorusinów Pazniak wymienił polityków takich jak Anatol Labiedźka, Aleś Michalewicz i Mikołaj Demidenko – ci dwaj ostatni publicznie przyznali, że w przeszłości, będąc w więzieniu, zgodzili się na współpracę, by odzyskać wolność. Z rosyjskiej strony wymienił dziennikarza Jewgienija Kisielowa, ekonomistę Andrieja Ilłarionowa (dodajmy, powołanego przez Macierewicza do tzw. podkomisji smoleńskiej) oraz byłego oficera radzieckiego KGB Jurija Szweca. Agentura hybrydowa – to osoby, które są „białoruskimi patriotami, oficjalnie występują na rzecz wolności i niepodległości Białorusi i jednocześnie są agentami służb specjalnych”. Jak pisze Pazniak, „część z nich regularnie siedzi w więzieniu i tak dalej. To niebezpieczny typ agentury, ponieważ wzbudza zaufanie u Białorusinów (i [wywołuje] zamieszanie w umysłach naiwnych ludzi)”. Ale tu Pazniak nie wymienił nazwisk. Agentura podstawiona albo tajna – określona jako „zwykła, sprzedajna publiczność, kłamliwie podszywająca się pod Białorusinów-opozycjonistów”. Działać mają często według schematu „6 na 4”, gdzie probiałoruskie wystąpienia przeplatają się z opluwaniem białoruskich działaczy. I tutaj Pazniak również nie zaryzykował podania konkretnych przykładów. Reakcje na portalu Nasza Niwa, należącym do najstarszej białoruskiej gazety o tym samym tytule, były natychmiastowe i głęboko podzielone. Część komentatorów poparła Pazniaka. „Wszystko prawidłowo mówi Pazniak”, pisał anonim. „Pazniak ma rację! Zadaniem KGB-FSB jest rozmycie białoruskości, odwrócenie uwagi od białoruskiej sprawy, oczernienie jej lub uczynienie czymś drugorzędnym dla Białorusinów” – dodawał użytkownik o nicku Mx. Jednak wielu komentatorów zwracało uwagę na brak konkretów. „Na nieszczęście, znowu żadnych imion nie ma” – irytował się niejaki „М”. Pojawiały się też oskarżenia pod adresem samego Pazniaka. „Wybierz [sobie] swój typ agentury na dziś!” – pisał „Абу”. Pazniak zrobił robotę – można stawiać kropkę? Zdecydowanie nie, jego propozycja to po pierwsze swego rodzaju ranking agentów, po drugie – dotyczy konkretnego środowiska związanego z białoruską opozycją, a po trzecie – jak głosi dewiza dziennikarzy i szpiegów – „informacja z jednego źródła to dezinformacja”. Przyjrzyjmy się zatem agenturze białoruskiej w oparciu o konkretne przykłady, naświetlone przez „Naszą Niwę” oraz zachodnie media, tym bardziej że trwający jeszcze rok 2025 był pod tym względem szczególnie obfity. Czytaj też: ZSRR jako mem, czyli sowieckie kłamstwa Jedną z najgłośniejszych spraw było więc aresztowanie 8 września 2025 roku przez polski ABW Władysława Nadziejki. Ten 33-letni Białorusin prowadził w Polsce, w rejonie przygranicznym, w okolicach Białegostoku, firmę transportową, był taksówkarzem, a jednocześnie aktywnym członkiem białoruskiej organizacji patriotycznej Pospolite Ruszenie (Пасполітае рушэнне), uznanej przez reżim Łukaszenki za ekstremistyczną. Jak się zdaje, Nadziejko realizował dość popularny schemat: jako agent Mińska już w Polsce zadbał o swój wiarygodny wizerunek opozycjonisty i tak rozpoczął infiltrację środowisk emigracyjnych. Ponadto, jak zauważyli komentatorzy, sam fakt, że białoruskie KGB najpierw wpisało Pospolite Ruszenie na listę organizacji ekstremistycznych, a następnie wysłało do niej swojego agenta, wskazuje na wyrafinowaną grę, której celem jest dezintegracja i zastraszenie białoruskiej diaspory w Polsce. Równolegle do sprawy Nadziejki, w maju 2025 roku „Nasza Niwa” opublikowała dochodzenie w sprawie innego „szpiega z sąsiedztwa” – Iwana Miszczuka. Ten 42-letni fotograf przez lata aktywnie wgryzał się w środowisko białoruskiej diaspory w Warszawie. Uwieczniał na zdjęciach kluczowe wydarzenia, robił darmowe sesje zdjęciowe prominentnym opozycjonistom. Jak twierdzą dziennikarze, informacja o jego podwójnej tożsamości (dysponował paszportem operacyjnym na nazwisko Iwan Maszin) była znana części środowisk opozycyjnych już w 2023 roku, jednak nie upubliczniono jej w szerszym zakresie, co pozwoliło Miszczukowi kontynuować działalność. Dlaczego? To pytanie, na które nie umiemy odpowiedzieć. Historia Jauhena Dudkina stanowi jeden z najbardziej złożonych i wielowarstwowych przypadków ujawnienia współpracy z białoruskimi służbami. Dudkin, z wykształcenia historyk i nauczyciel, wyemigrował do Polski w 2018 roku. Był stypendystą Programu im. Kalinowskiego, doktorantem, a także szefem fundacji Białoruska Chrześcijańska Demokracja. Jego dotychczasowy wizerunek budowany był wokół działalności na rzecz białoruskiej kultury i praw mniejszości. 14 lutego 2025 roku „Nasza Niwa” opublikowała pierwszy artykuł ujawniający, że Dudkin jest agentem białoruskiego KGB. W odpowiedzi Dudkin stanowczo zaprzeczył, określając doniesienia jako „kampanię oszczerstw” wymierzoną w jego „skuteczną działalność”. Dziś te posty są niedostępne. Jednak już 17 lutego w wywiadzie dla „Euroradia”, Dudkin przyznał się, że od 2012 do 2016 roku współpracował z białoruskim kontrwywiadem jako tajny współpracownik o pseudonimie „Radziwiłł”. Jego zadaniem było dostarczanie informacji o „antypaństwowych” rozmowach i działaniach w środowisku Kościoła Katolickiego, białoruskiej chadecji oraz innych organizacji. Donosił również na studentów podejrzewanych o „radykalizm”. Wśród osób, które wymienił, znalazł się m.in. Paweł Łatuszka, ówczesny minister kultury Białorusi. Dudkin zeznał, że nie chciał przyjmować pieniędzy, lecz funkcjonariusze KGB nalegali, aby pobierał honoraria w wysokości 20 dolarów i kwitował ich odbiór. 21 lutego 2025 roku również na Facebooku Dudkin opublikował listę dziesięciu osób, na które donosił, podkreślając, że jest to tylko fragment, a większość osób, które inwigilował, nadal przebywa na Białorusi. 26 sierpnia 2025 roku Dudkin wystosował natomiast oficjalne pismo do redakcji „Naszej Niwy”, w którym wszystkiemu zaprzeczył. Nazwanie go agentem KGB określił jako „kłamstwo”, a swoją współpracę z białoruskim kontrwywiadem przed 2016 rokiem przedstawił jako działalność „na korzyść Białorusi”, mającą na celu jedynie monitorowanie kontaktów obywateli z obcymi służbami. Jednocześnie we wpisach w mediach społecznościowych nadal komentuje kwestie związane z agenturą i wskazuje – z pozycji osoby wtajemniczonej – którzy agenci są „najniebezpieczniejsi”. Dodajmy, że Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego oraz Programu im. Kalinowskiego, którego beneficjentem był Dudkin, w oświadczeniu zapewnił, że o ewentualnej współpracy Dudkina z KGB „oczywiście nic nie wiedział”. Historia, która łączy w sobie wątki romansowej prowokacji, niemałych pieniędzy i tajemniczego zniknięcia – najgłośniejsza i wciąż najbardziej zagadkowa sprawa białoruskiej opozycji na emigracji. Jej centralną postacią jest Angelika Mielnikowa, była rzeczniczka opozycyjnej Rady Koordynacyjnej – organu politycznego uznawanego przez część społeczności międzynarodowej za reprezentację Białorusinów, który działa na emigracji z siedzibą w Warszawie i którego przedstawiciele regularnie zabierają głos w instytucjach unijnych, w tym w Parlamencie Europejskim. Czytaj też: Zapomniane ludobójstwo. „Zestrzeliwaliśmy niemowlęta jeszcze w locie” Mielnikowa ostatni raz kontaktowała się ze współpracownikami 21 marca 2025 roku. Jak się później okazało, już 26 lutego opuściła terytorium Polski i Unii Europejskiej i poleciała do Londynu. Stamtąd udała się na Sri Lankę, gdzie od 28 lutego do 7 marca przebywała z dziećmi w pięciogwiazdkowym hotelu. 7 marca poleciała do Dubaju – i tam ślad po Mielnikowej się urywa. Jednocześnie, jak ujawniła później inicjatywa „Kiberpartyzany” – białoruska grupa hakerskich aktywistów specjalizująca się w atakach na reżim Łukaszenki i ujawnianiu danych służb – w marcu z konta funduszu Białoruś Liberty, którym zarządzała, wypłynęła suma 150 tys. dolarów. Fundusz ten, założony przez nią samą, służył pozyskiwaniu grantów na działalność opozycji. Prawdziwa bomba wybuchła jednak w maju, kiedy „The Insider” i polski tygodnik „Polityka” opublikowały wspólne śledztwo, ujawniające romans Mielnikowej z Aleksiejem Łobiejewem. Mężczyzna ten, posługujący się służbowym paszportem na nazwisko Aleksiej Gordiejew, okazał się oficerem służb bezpieczeństwa Białorusi. Według śledztwa para spotykała się od co najmniej 2023 roku, wspólnie wypoczywając na Kubie i Sri Lance. Dla jej otoczenia było oczywiste, że taki człowiek musi być związany z reżimem, jednak sama Mielnikowa zdawała się tego nie dostrzegać lub to ignorować. Czy Mielnikowa była od początku agentką, czy została wmanewrowana we współpracę? To kluczowe pytanie pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi. Naczelny „The Insidera”, Timur Olewski, skłaniał się ku tezie, że była raczej ofiarą. Z kolei była oficer polskiego kontrwywiadu, major Anna Grabowska-Siwiec dla TVP Info stwierdziła, że Mielnikowa „przeszła szkolenia” i „postawiono jej” w Polsce „bardzo konkretne zadania”. Białoruski reżim nie tylko wysyła swoje służby zagranicę, ale z równym zapałem poluje na obcych agentów u siebie. Paradoksalnie, w tym przypadku ofiarą może paść niemal każdy cudzoziemiec. Doskonałą ilustracją tej polityki strachu i prowokacji jest sprawa polskiego zakonnika, Grzegorza Gawła. Został on zatrzymany we wrześniu 2025 roku pod zarzutem szpiegostwa. Białoruska telewizja wyemitowała reportaż z nagraniem jego rzekomego aresztowania, co polski MSZ określił jako „świadomą prowokację”. Na nagraniach widać, jak zatrzymany mówi po polsku o dokumentach dotyczących manewrów Zapad 2025, a funkcjonariusze prezentują rzekome dowody: gotówkę w różnych walutach i karty SIM. Po tym głośnym incydencie i medialnej nagonce, sprawa Grzegorza Gawła zniknęła z pierwszych stron gazet. Na Białorusi cisza. Jednak zanim to nastąpiło, tamtejsze media opublikowały szereg „poradników dla obywateli”. W materiałach na portalach takich jak BiełTA, w formie pytań i odpowiedzi, radzono, jak nie dać się zwerbować polskim służbom: przestrzegano przed nowymi znajomościami w mediach społecznościowych, ofertami lukratywnej pracy za granicą, a nawet przed udzielaniem „drobnych informacji, np. o ruchu wojsk”. Pojawiały się też teksty skierowane do tych, którzy już „dali się wplątać”, zachęcające ich do dobrowolnego zgłoszenia się do KGB. Ale sprawa Gawła nie jest odosobniona. To jedynie najgłośniejszy przykład szerszej tendencji, w której obcokrajowcy, a szczególnie obywatele państw UE, stają się celem białoruskich służb. Ich procesy są niemal zawsze tajne, a zarzuty – absurdalne. Jedną z najbardziej wstrząsających historii jest przypadek obywatela Litwy, Sergiusza Botwicza. Został on skazany na 13 lat więzienia za „szpiegostwo” i „działalność agenturalną”. W liście przemyconym z „Wilczych Nor”, czyli kolonii karnej nr 22 na Białorusi, Botwicz opisuje, jak został „porwany przez funkcjonariuszy KGB”, gdy przyjechał odwiedzić siostrę i groby rodziców. Twierdzi, że przez półtora roku przetrzymywano go w izolatce, poddawano wielogodzinnym przesłuchaniom, głodzono, nie leczono jego przewlekłych chorób. Białoruskie służby miały wymuszać na nim zeznania, że jest pracownikiem litewskich służb specjalnych. Ofiarą padają także duchowni. Ksiądz Henryk Okołowicz, 65-letni białoruski duchowny katolicki, został skazany na 11 lat kolonii za rzekomy „szpiegostwo na rzecz Polski i Watykanu”. Jak relacjonuje „Nasza Niwa”, podczas śledztwa doszło do prowokacji: funkcjonariusz KGB wyszedł z pokoju, zostawiając na stole pistolet, prawdopodobnie licząc, że ksiądz popełni samobójstwo. Okołowicz nie przyznał się do niczego. Czytaj też: Demon-kobieta. Więcej niż kryminał z Galicji Wschodniej W ten sposób Mińsk przekształca się we współczesny odpowiednik zimnowojennego Berlina, gdzie atmosfera powszechnej nieufności i strachu podsycana jest przez regularnie organizowane „polowania na szpiegów”. Każdy cudzoziemiec, zwłaszcza z Zachodu, może stać się następnym Grzegorzem Gawłem, kolejnym numerem na coraz dłuższej liście zakładników reżimu. Podczas gdy jedni infiltrują opozycję, a inni znikają, istnieje także trzecia droga – emerytura. Ten model idealnie ilustruje historia byłego polskiego sędziego Tomasza Szmydta, który zbiegł na Białoruś w maju 2024 roku. Desperacki ruch agenta, któremu w Polsce groziła dekonspiracja i więzienie. Jako „spalony” nie mógł już pełnić swojej dawnej, zakonspirowanej funkcji. Zamiast tego reżim zaoferował mu posadę w aparacie propagandowym, przekształcając go z tajnego w jawnego współpracownika. Taka transformacja dokonała się w międzynarodowej redakcji radia „Białoruś”, gdzie obywatele UE, często z kryminalną przeszłością, za białoruskie ruble wykonują zadania. Jednym z projektów jest „Wolne Słowo dla Polski”. W jego ramach przez sześć godzin dziennie opowiada się po polsku, jak dobrze się żyje pod rządami Łukaszenki. I to właśnie tu Szmydt otrzymuje konkretne, udokumentowane wynagrodzenie za pracę. W 2024 roku za napisanie 110 scenariuszy do programu zapłacono mu 22 tys. rubli białoruskich (ok. 23 540 zł). W roku 2025 jego pensja więcej niż się podwoiła – za 273 scenariusze otrzymał 54,6 tys. rubli (ok. 58 400 zł). To nie jest wynagrodzenie za tajną służbę, lecz oficjalna wypłata dla propagandysty. Jest to zatem swoista emerytura – finansowany przez reżim spokojny żywot w zamian za lojalność i dalszą, już jawną, służbę. Oprócz tego były sędzia przestał być anonimowym autorem tekstów, by stać się gwiazdą reżimowej propagandy. Jego główne zadanie polega teraz na publicznej obronie reżimu – podczas siódmego zaprzysiężenia Łukaszenki na prezydenta, BiełTA przedstawiała go jako „międzynarodowego eksperta”, który z powagą komentował „wysokie standardy demokratyczne” białoruskich wyborów. Szmydt regularnie pojawia się też w programach propagandowych, takich jak te prowadzone przez Romana Samula – łotewskiego szpiega oskarżonego o współpracę z rosyjskimi służbami. W tym towarzystwie były sędzia z zapałem atakuje polskie władze, oskarżając je o „totalitaryzm” i „łamanie standardów demokratycznych”. I tu jego działalność jest ściśle zintegrowana z siatką innych „emerytowanych” agentów – tworzy zwartą grupę z Edikasem Jagelavičiusem, ściganym na Litwie za szpiegostwo, oraz białoruskim ideologiem Aleksiejem Dziermantem. Żywa reklama mińskiego azylu dla kryminalistów i zdrajców. Apel: nie otwierajmy granic agentom! Wolność dla Poczobuta! Na tym można by zakończyć – nie ma tu świetlistych postaci. Kontakt z agenturą Łukaszenki zawsze brudzi, a miński rubel, przekazany przez służby Cierciela, przywiera do ręki na długo. Ta świadomość jest kluczowa właśnie teraz, gdy otwierają się kolejne przejścia graniczne z Białorusią. Nie przepuśćmy agentów. A jeśli ich zatrzymamy – a wiemy, że są wśród nas – wykorzystajmy przewagę. Wymuśmy wypuszczenie Andrzeja Poczobuta. Jego trwanie w więzieniu to nie tylko ciężar na naszym sumieniu. To policzek dla Polski – państwa, które aspiruje do roli regionalnego lidera i jest 20. gospodarką świata. Wolność Poczobuta nie może być tematem pobocznym. Czytaj też: Podlasie i psy Sienkiewicza, czyli o miedzę Rzędziana za daleko Kategorie: Telewizja
QUIZ. 20 pytań o życiu codziennym czasów PRL. Na ilu z nich się wyłożysz?Ten quiz to 20 pytań, które wrócą wspomnieniami do dawnych lat, do minionej epoki i czasów PRL. Pytamy o codzienność, zwyczaje i trochę o politykę. Młodzi już na 2. pytaniu będą mieli pod górkę. A jak poradzą sobie ci, którzy wtedy żyli? Na ilu pytaniach się wyłożą?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Tragiczna śmierć bezdomnej Polki w Niemczech. Policja podejrzewa zabójstwoDo pożaru doszło w poniedziałek 3 listopada późnym wieczorem na zarośniętej posesji w dzielnicy Lerchenau w Monachium. Jak podaje portal „Abendzeitung”, ogień zajął prowizoryczne schronienie zbudowane z drewna, w którym przebywały dwie bezdomne kobiety. Okoliczni mieszkańcy natychmiast zaalarmowali straż pożarną. Podczas akcji gaśniczej strażacy znaleźli zwęglone ciało kobiety. Tożsamość kobiety – podobnie jak przyczyna zgonu – początkowo była nieznana. Sekcja zwłok ujawniła jednak jednoznaczne oznaki przestępstwa z użyciem przemocy. Późniejsza analiza DNA wykazała, że ofiarą była 32-letnia Polka. Monika M., która mieszkała w samodzielnie zbudowanej drewnianej szopie od dłuższego czasu. Śledczy spotkali drugą mieszkankę w pobliżu miejsca pożaru. Kobieta obserwowała akcję gaśniczą i początkowo została uznana przez śledczych jedynie za świadka. Jak się okazało, 28-letnia Szwedka była najprawdopodobniej współlokatorką ofiary. W piątek komenda główna policji w Monachium zatrzymała 28-latkę pod zarzutem podpalenia. Sąd rejonowy w Monachium w czwartek wydał nakaz aresztowania 28-letniej kobiety podejrzanej o zabójstwo. Obywatelka Szwecji została następnie przewieziona do zakładu karnego w Stadelheim, gdzie pozostanie w areszcie tymczasowym do odwołania. Zatrzymana do tej pory nie odniosła się do stawianych jej zarzutów. Policja skontaktowała się już z rodziną ofiary, która mieszka w Polsce. Czytaj także: Aresztowana za próbę zamordowania matki. „Zabiję ją jeszcze raz” Kategorie: Telewizja
Tak zmieniła się wdowa po Andrzeju Łapickim. Trudno ją rozpoznać [FOTO]O tym małżeństwie swego czasu było bardzo głośno. Kamila Łapicka, wdowa po Andrzeju Łapickim, gdy jej mąż zmarł, wycofała się z życia publicznego. Ostatnio znowu zrobiło się o niej głośno. Tym razem powodem są jej sukcesy, które odniosła za granicą. Jak dziś wygląda Kamila Łapicka? Czym się zajmuje?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Tu większość mieszkańców cieszy się, kiedy spada pierwszy śnieg. Tylko jeden z nich patrzy za okno z niepokojemGdy w listopadzie spada w okolicach Oslo pierwszy śnieg, większość Norwegów wyciąga narty z piwnic i cieszy się, że zima wróciła. Tylko jeden z nich patrzy za okno z niepokojem. To Ole Christian Mork, który kieruje jednym z największych na świecie zadaszonych ośrodków narciarskich.
Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa
|
Sondaże polityczneAnkietaStudio Opinii
TVN24 - wiadomości, KrajGazeta Wyborcza — kraj
wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu
TOK.fm - Najważniejsze informacje z Polski
TVN24 Biznes i ŚwiatPortaleTVP.Info
300polityka
Dziennik
Wirtualnemedia.pl
CzęstochowaZ serwisów lokalnych Urząd Miasta CzęstochowyPowiat CzęstochowskiDziennik Zachodni - Częstochowa
Gazeta.pl — Częstochowa
wCzestochowie.pl
Częstochowa - samorząd
|
Ostatnie odpowiedzi
15 lat 17 tygodni temu
18 lat 3 dni temu