Aktualności

Czy majątki sędziów i dublerów TK powinny być tajne? WSA nie znalazł ku temu przesłanek

Gazeta Wyborcza — kraj - nie., 27/07/2025 - 12:43
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przeanalizował utajnione oświadczenia majątkowe pięciu sędziów i dublerów z TK, a także ich wnioski o utajnienie tych oświadczeń. - Analiza nie pozwala uznać, aby wystąpiły przesłanki nadania im klauzuli tajności - stwierdził.
Kategorie: Prasa

Opady w całej Polsce przybierają na sile. „Sytuacja jest niebezpieczna”

TVP.Info - nie., 27/07/2025 - 12:32

– Aktualna sytuacja pogodowa jest niebezpieczna. Spodziewamy się zwiększenia liczby ostrzeżeń III stopnia – powiedziała rzeczniczka prasowa IMGW Agnieszka Prasek.


Gdzie obowiązują alerty pogodowe III stopnia?


W najbliższych dniach prognozowane są burze oraz intensywne opady deszczu. Największe zagrożenie związane z niebezpiecznymi zjawiskami obejmie południe, centrum, wschód oraz północny wschód kraju. W tych rejonach, od niedzieli do poniedziałku, suma opadów może lokalnie sięgnąć około 150 mm.


Burze występować będą głównie we wschodniej połowie Polski, na południu w centrum i północnym wschodzie silny deszcz z burzami. Głównym zagrożeniem będą intensywne, miejscami długotrwałe opady deszczu, które mogą prowadzić do zalań, podtopień, a w rejonach górskich do powodzi błyskawicznych.


– Spodziewamy się powodzi błyskawicznych, a szczególnie na południowych krańcach Polski. Na tę chwilę mówimy głównie o lokalnych podtopieniach – ostrzegała rzeczniczka IMGW. Ekspertka uspokaja, że zeszłoroczne opady były na o wiele większą skalę niż te, których spodziewamy się teraz.


Meteorolodzy przewidują, że w rejonie Jesioników może spaść nawet 130 mm deszczu, czyli 130 litrów na metr kwadratowy. Ostrzeżenia dotyczące intensywnych opadów obowiązują również w rejonie Gór Złotych i Śnieżnika. W regionie Beskidów obowiązuje najwyższy, trzeci stopień zagrożenia, oznaczający ekstremalne niebezpieczeństwo.




Czytaj również: Nad Polskę nadciągają ulewy. RCB rozesłało pogodowe alerty

Alerty burzowe we wschodniej części w Polsce


Burze występować będą głównie we wschodniej połowie Polski, na południu w centrum i północnym wschodzie silny deszcz z burzami. Głównym zagrożeniem będą intensywne, miejscami długotrwałe opady deszczu, które mogą prowadzić do zalań, podtopień, a w rejonach górskich do powodzi błyskawicznych.


Porywy wiatru podczas burz osiągać będą maksymalnie 70–80 km/h. Lokalnie możliwe są opady gradu o średnicy do 2–3 cm, zwłaszcza przy rozwoju superkomórek burzowych.


Burze mogą mieć charakter zarówno izolowanych komórek, jak i struktur wielokomórkowych, a także mogą być wbudowane w rozległy układ zachmurzenia warstwowego – szczególnie w pasie od woj. opolskiego, śląskiego i małopolskiego, przez łódzkie, świętokrzyskie, kujawsko-pomorskie i mazowieckie, po warmińsko-mazurskie. W tych regionach może dochodzić do znacznych kumulacji opadów.


Z uwagi na wolne przemieszczanie się burz, głównym zagrożeniem będą ulewne i miejscami długotrwałe opady deszczu, prowadzące do sum opadowych rzędu 35–55 mm, a lokalnie nawet 80–100 mm.





Czytaj również: Skończą się upały, powieje chłodem. Pogoda na kolejne dni


Kategorie: Telewizja

Giorgia Meloni od 1000 dni pełni funkcję premiera Włoch. Łączy popularność i stabilizację polityczną

wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu - nie., 27/07/2025 - 12:29
Minęło właśnie 1000 dni od chwili gdy po wygranych wyborach w 2022 r. na czele koalicyjnego rządu we Włoszech stanęła liderka populistycznej partii Fratelli d'Italia Giorgia Meloni. Przez ten czas skutecznie łączy personalną popularność ze stabilizacją polityczną.
Kategorie: Portale

Tych leków zabraknie nam po dwóch miesiącach wojny. "A Polska ma plan na... plan"

Gazeta Wyborcza — kraj - nie., 27/07/2025 - 12:25
Ministerstwo Zdrowia rozumie, MON słyszy, premier zajmuje się innymi rzeczami. Wysyłamy Polaka w kosmos, a nie myślimy, jaki dramat nas czeka, gdyby doszło do wojny i nie będzie leków.
Kategorie: Prasa

Oto nowy samochód za 42 000 zł. Ma silnik 1.2/110 KM i gwarancję na 1 mln km

Dziennik - nie., 27/07/2025 - 12:19
1 sierpnia rusza nowy program dopłat do zakupu samochodu. Można dostać aż 85 proc. dofinansowania. W efekcie nowa Toyota z silnikiem benzynowym 1.2 D-4T o mocy 110 KM i 6-biegową skrzynią dzięki dotacji kosztuje niecałe 42 000 zł. Kto może liczyć na wsparcie? Jakie warunki trzeba spełnić? Tomasz Sewastianowicz
Kategorie: Prasa

Tragiczna seria na drogach. „Czarne alerty” po śmierci młodych kobiet

TVP.Info - nie., 27/07/2025 - 12:16

Jak poinformowano na profilu śląskiej policji na platformie X, do dwóch tragicznych wypadków doszło w sobotę na drodze krajowej nr 86 w Katowicach w odstępie kilkudziesięciu minut. W wyniku obu zdarzeń zginęły dwie młode kobiety, pasażerki samochodów osobowych.

 

Pierwszy wypadek miał miejsce około godziny 15:00 na ulicy Pszczyńskiej (DK86) w kierunku Sosnowca, na wysokości osiedla Giszowiec. Kierujący citroenem, z nieustalonych przyczyn, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z drogi i dachował. Na miejscu zginęła 35-letnia pasażerka. Kierowca z obrażeniami trafił do szpitala. Oboje byli obywatelami Ukrainy.

 

Ratownicy przeprowadzili cesarskie cięcie, ale dziecko zmarło


Około godziny później, bliżej Tychów, również na pasie w kierunku Sosnowca, kierowca bmw najechał na tył fiata seicento. 29-letnia pasażerka fiata, będąca w zaawansowanej ciąży, zginęła na miejscu. Mimo natychmiastowej pomocy udzielonej przez załogę lotniczego pogotowia ratunkowego, która przeprowadziła cesarskie cięcie, oraz lekarzy ze szpitala dziecięcego, nie udało się uratować również jej dziecka.

 

Do kolejnego tragicznego wypadku doszło tego samego dnia wieczorem w Jedlinie (powiat bieruńsko-lędziński). Kierowca nissana z niewyjaśnionych przyczyn zjechał z drogi i uderzył w drzewo. Mimo wysiłków służb medycznych 35-letni mężczyzna zmarł nad ranem w szpitalu.


Zobacz także: Tragiczny wypadek na przejściu. Pieszy wszedł wprost pod rozpędzone auto


„Czarny alert drogowy”

 

W związku z tymi zdarzeniami śląska policja ogłosiła w sobotę 13. i 14. „czarny alert drogowy” w ramach akcji trwającej od 18 czerwca. Od jej rozpoczęcia na drogach województwa śląskiego w samych tylko miejscach wypadków życie straciło już 15 osób.

 



„Czarny alert drogowy” to komunikat publikowany w mediach społecznościowych i lokalnych rozgłośniach radiowych o treści: „Na drogach woj. śląskiego właśnie zginął człowiek. Apeluję – zmniejsz prędkość, zachowaj ostrożność, pamiętaj: masz tylko jedno życie”.

 

Kampania została zainicjowana w czasie długiego czerwcowego weekendu. Śląscy policjanci w jej ramach szczególną uwagę zwracają na kontrolę prędkości oraz trzeźwości kierowców.


Zobacz także: Poważny wypadek pod Kołobrzegiem. W akcji śmigłowiec LPR

Kategorie: Telewizja

Polska "dwie dekady" za Czechami. "Wygląda to u nas bardzo źle"

TVN24 Biznes i Świat - nie., 27/07/2025 - 12:11
- Kiedy słucham o tym, co w Polsce może wejść, to mam wrażenie, że cofam się (w czasie o) dwie dekady - mówiła w programie "Wstajesz i weekend" Marta Balukiewicz, autorka reportażu o czeskich parach jednopłciowych, odnosząc się do polskich projektów ustawy o związkach partnerskich. - Wygląda u nas to bardzo źle - ocenił na antenie TVN24 mecenas Artur Kula.
Kategorie: Telewizja

Akcjonariusze Tesli piszą list otwarty do Elona Muska. Nie chcą finansowania Chatbota Grok

wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu - nie., 27/07/2025 - 11:53
Część akcjonariuszy mniejszościowych amerykańskiego koncernu motoryzacyjnego Tesla w otwartym liście skierowanym do Elona Muska wyraża zaniepokojenie przeznaczeniem przez spółkę 5 mld dolarów na finansowanie prac nad nową wersją Chatbota Grok.
Kategorie: Portale

Żołnierze WOT postawieni w stan gotowości. "Wsparcie w sytuacji kryzysowej"

Dziennik - nie., 27/07/2025 - 11:48
"Ze względu na prognozowane burze i intensywne opady deszczu żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej w 13 województwach zostali postawieni w stan gotowości do wsparcia działań w sytuacjach kryzysowych" - poinformował wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa

Andrzej Duda zareagował na słowa Szymona Hołowni. Padła ważna zapowiedź

Dziennik - nie., 27/07/2025 - 11:25
Szefowa KPRP Małgorzata Paprocka poinformowała w niedzielę, że na polecenie prezydenta Andrzeja Dudy, rozmawiała w piątek z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią na temat jego wypowiedzi o nakłanianiu do "zamachu stanu". Poinformowała ponadto, że prezydent ma spotkać się z marszałkiem na początku sierpnia. Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa

Chłodne powitanie Trumpa w Szkocji. „Odejdź stąd, zły człowieku”

TVP.Info - nie., 27/07/2025 - 11:20

Setki osób w Edynburgu i Aberdeen wzięło udział w sobotę w protestach przeciwko wizycie prezydenta USA Donalda Trumpa. W tym czasie amerykański przywódca grał w golfa w swoim ośrodku w Turnberry wraz z synem i ambasadorem USA w Wielkiej Brytanii.


Demonstranci spotkali się w Edynburgu przed amerykańskim konsulatem. W rękach mieli transparenty: „Szkocja nie potrzebuje cię”, „Trumpie, nie jesteś tu mile widziany”, „Odejdź stąd, zły człowieku”, były też wulgarne hasła. Niektórzy demonstranci mieli ze sobą flagi palestyńskie i ukraińskie.





Kilkaset osób zgromadziło się tez niedaleko ośrodka golfowego w Aberdeem, będącego własnością Trumpa. Jeden z demonstrantów przebrał się za prezydenta USA, zakładając na głowę karykaturalną, olbrzymią maskę. Uczestnicy akcji krytykowali Trumpa za jego podejście do migrantów i przedstawicieli mniejszości.


Poruszono też kwestię konfliktu w Strefie Gazy, w tym wsparcia przywódcy USA dla Izraela. Tłum skandował m.in.: „Trumpie, wynoś się” oraz „Donaldzie, Donaldzie, usłysz nasz głos, cała Szkocja chce, abyś stąd odszedł”.




Czytaj również: Drugi raz w ciągu doby. Premier Izraela znowu odwiedził Trumpa



Gra pod specjalnym nadzorem. Snajperzy i okręty dla bezpieczeństwa Trumpa


Zanim prezydent USA rozpoczął grę w golfa, teren został skrupulatnie sprawdzony przez amerykańskie służby, na wzgórzach pojawili się snajperzy. Nad wioską Turnberry krążyły drony i helikoptery, wybrzeże patrolowały okręty. Wiele ulic w miejscowości zostało zamkniętych, część jest stale patrolowana przez policję.




Trump zagrał w golfa ze swoim synem Erikiem, a także z ambasadorem USA Warrenem Stephensem i jego synem. Jak podała stacja Sky News, grającym towarzyszyła głośna muzyka, usłyszeć można było „Uptown Girl” Billy'ego Joela, „Memory” Elaine Paige i „Bridge over Troubled Water” Simona i Garfunkela. Wokół pola ustawili się fotoreporterzy.


Donad Trump w Szkocji. Jeszcze nie delegacja, już nie wakacje


Choć podróż polityka ma charakter prywatny, to w niedzielę Trump spotka się z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, a w poniedziałek z brytyjskim premierem Keirem Starmerem. Tego też dnia uda się do drugiego ośrodka golfowego, który należy do niego – w Menie w Aberdeenshire. Tutaj prezydent otworzy nowe, 18-dołkowe pole golfowe, nazwane panieńskim nazwiskiem jego matki Mary Anne MacLeod. Kobieta urodziła się w Szkocji, na wyspie Lewis na Hebrydach Zewnętrznych.


To pierwsza podróż Trumpa na Wyspy podczas jego drugiej kadencji prezydenckiej. Druga, oficjalna wizyta zaplanowana jest na 17-19 września. Wtedy wraz z pierwszą damą Melanią Trump zatrzyma się na zamku Windsor jako gość króla Karola III i królowej Kamili.


Czytaj również: Miliardy Epsteina i kobiety z Europy Wschodniej. Trump nie chce odtajnienia

Kategorie: Telewizja

Tragiczny finał poszukiwań polskiego turysty. 34-latek zginął w górach

TVP.Info - nie., 27/07/2025 - 11:08

Mężczyznę widziano po raz ostatni w piątek przy schronisku Kredarica w Alpach Julijskich. Ciało Polaka odnaleziono w sobotę wieczorem podczas akcji w rejonie góry Triglav. To najwyższy szczyt kraju, wznoszący się na wysokość 2864 m n.p.m.


Wstępne ustalenia wskazują na to, że turysta spadł ze szlaku podczas schodzenia z Triglavu w kierunku schroniska Planika – poinformowała policja w Kranju na północy Słowenii. 34-latek zmarł na miejscu w wyniku poważnych obrażeń.


Odnaleziono ciało 34-letniego Polaka, który zaginął w górach w Słowenii


Policja dodała, że intensywne poszukiwania rozpoczęto natychmiast po zgłoszeniu zaginięcia 34-latka. Akcję utrudniały warunki pogodowe – zaznaczono.




Załoga policyjnego śmigłowca natrafiła na ciało mężczyzny dzięki krótkotrwałej poprawie pogody w sobotę. Służby próbują teraz ustalić dokładne okoliczności zdarzenia.


Zobacz także: Trudna akcja ratunkowa w Tatrach. Turyści utknęli w rejonie Ciemniaka

Kategorie: Telewizja

Puma po słabym kwartale obniża wcześniejsze prognozy dotyczące przychodów i zysku na 2025 rok

wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu - nie., 27/07/2025 - 11:04
Niemiecki producent sprzętu i artykułów sportowych Puma ogłosiła szacunkowe wyniki za drugi kwartał 2025 r. Spadek przychodów i zysku netto oznacza, że spółka zamierza ogłosić nowe, obniżone prognozy na cały rok.
Kategorie: Portale

Dyplom i upór. Jak pierwsza polska lekarka złamała system  

TVP.Info - nie., 27/07/2025 - 11:00

Strzała z kołczanu losu


Anna Tomaszewicz (później Dobrska) rodzi się 13 kwietnia 1854 roku w Mławie, gdzie „wojskowi, musztry i militarne obiekty”. Miasto „wonieje prochem, nagarem, wilgotną skórą z umundurowania oraz końskim potem”. Jej chrzest opóźnia się o pół roku; proboszcz odnotowuje: „Przyczyna spisu aktu spóźnienia nastąpiła z powodu oczekiwania ojca chrzestnego” – dziadka Aleksandra Kołaczkowskiego, dziedzica Kamyka. Powody zwłoki (choroba? A może niechęć do carskich żołdaków?) pozostają nieznane, choć ostatecznie dziadek, który wówczas mógł być chrzestnym, staje z Władysławem, ojcem Anny, w kościele.

Anna wzrasta w Mławie, w domu rodzinnym, wśród starszej siostry Pauliny i młodszego rodzeństwa. Rodzina Tomaszewiczów – złożona z Władysława (komendanta carskiej żandarmerii) i Jadwigi – jest zżyta i inwestuje w edukację domową. Dzieci nie uczęszczają nawet do miejscowej szkoły powiatowej. Anna wyróżnia się bystrym umysłem, szczególnymi zdolnościami („dobra matematyczka”, zadania rozwiązywała „w lot”).

Przenosiny do Warszawy (dokładna data niepewna, prawdopodobnie pod koniec lat 60. XIX w.) otwierają nowy rozdział. Biograf sugeruje, że Władysław Tomaszewicz prowadził potencjalnie podwójną grę: pozornie lojalny carski urzędnik, potajemnie (z inicjatywy żony Jadwigi) ostrzegał przed rewizjami i pomagał prześladowanym. Więc dom, omijany szerokim łukiem przez patriotów i Żydów, pozostaje środowiskiem dość zamkniętym. Mimo to w Warszawie rodzina utrzymuje kontakty m.in. braćmi Gierymskimi (Aleksandrem i Maksymilianem), co rozbudza w starszej Paulinie marzenia o studiach malarskich w Petersburgu.


Przełom następuje w 1869 roku. Piętnastoletnia Anna ogłasza rodzicom zamiar studiowania medycyny za granicą. Spotyka się ze sprzeciwem obojga rodziców – zgodnie z ówczesnymi normami priorytet w edukacji mieli synowie, a medycyna dla kobiet była nie do pomyślenia. Wówczas siostry, Paulina i Anna, sięgają po niezwykłe rozwiązanie.


Losują, która z nich będzie mogła realizować swoje marzenia o studiach (metodą „ciągnięcia węzełków” na chusteczce). Wygrywa Anna. Paulina, dotrzymuje słowa i nie tylko rezygnuje ze sztuki, ale staje się największym sojusznikiem siostry.


Mimo wygranej w losowaniu – rodzice nadal odmawiają zgody na wyjazd. Wtedy Anna rozpoczyna głodówkę. Po tygodniu łez, prób perswazji (kluczowa rola Pauliny, ulubienicy ojca) i negocjacji, opór zostaje przełamany. W 1871 roku Anna zdaje egzaminy wstępne, otwierając sobie drogę na zagraniczne studia. Jej determinacja i siostrzany pakt – oto klucze do dalszej historii.


Żaby, kurara i kryształowe kufle


W 1871 roku siedemnastoletnia Anna wyrusza do Zurychu – jednego z nielicznych miejsc w Europie, gdzie kobiety mogły wówczas studiować medycynę. To akt buntu, ale potrzeba strategicznych posunięć. Szwajcaria wymaga gimnazjalnego świadectwa odpowiadającego programowi męskiemu. Anna, po latach edukacji domowej i przygotowaniach w Warszawie, zdobywa je eksternistycznie pod opieką uznanych przyrodników Eugeniusza Dziewulskiego i Antoniego Ślusarskiego.


Zurych przyjmuje ją zimą 1871 roku. W księdze immatrykulacyjnej lakoniczny wpis: „Warschau”. Codzienność studentek-medyczek to walka z egzystencją: „ciasne poddasza, chleb z jabłkiem” – jak opisuje Teodor Tomasz Jeż w powieści „Jaskółki”. Zajęcia z anatomii w prosektorium doprowadzają niektóre do omdleń, inne uciekają „jakby ścigały je trupy”. Anna przetrzymuje ten chrzest, choć droga jest wyboista.


Czytaj też: Zabić posła. Warszawski kryminał z podlaskim sercem

Bywają jednak chwile oddechu. Bohaterki Jeża wchodzą do studenckiej knajpy:


„Dymy uchodziły na wolne powietrze, nawet kufle były nie cynowe, nie gliniane, ale kryształowe. I studenci, którzy przy kuflach z papierosami siedzieli, wydali się jej lepiej, aniżeli w audytoryum. Toć to ludzie – młodzi wprawdzie – ale ludzie! Piwo i papierosy nadawały im akcent obiecujący jakiś. Toć to koledzy!”


W 1874 roku Anna przerywa studia. Powód? Może konflikt z promotorem – iskrzy między nimi? – a może kłopoty finansowe. Do Zurychu wraca w 1876 roku, ponownie się immatrykulując.

Na piątym roku trafia do laboratorium Ludimara Hermanna – fizjologa rewolucjonizującego rozumienie impulsów nerwowych. Jako jego asystentka przeprowadza kluczowe eksperymenty, niedostępne wcześniej kobietom: wstrzykuje kurarę żabom i żółwiom, by zbadać prędkość przewodzenia w mięśniach. Jej ręce kalibrują zmodyfikowany aparat du Bois-Reymonda. Wyniki pięciu pierwszych serii pomiarowych (wykonanych wyłącznie przez nią) trafiają do przełomowej publikacji Hermanna (1875). Choć wspomni ją tylko w przypisie („Die fünf ersten Versuchsreihen von Frl. Tomascewicz”), to właśnie jej precyzyjne użycie metody Pouilleta na mięśniu.


Sartorius potwierdza: prędkość przewodzenia sięga 3 m/s – trzykrotnie więcej niż sądzono.

Ta współpraca otwiera Annie drogę do doktoratu. W 1877 roku broni rozprawy o błędniku ucha, czerpiąc z metodologii Hermanna: mierzy reakcje narządu równowagi z nieznaną dotąd precyzją. Jej wcześniejsza publikacja o chloralu (1874) w prestiżowym „Archiv für Physiologie” dowodzi również: już jako studentka prowadziła samodzielne badania.


Po doktoracie – czas na staże. Najpierw Wiedeń – tam doskonali ginekologię i położnictwo u czołowych specjalistów. Później Berlin – szlifuje pediatrię i choroby zakaźne.


Jej edukacja, naznaczona uporem i naukową pasją, staje się fundamentem rewolucji, którą wkrótce przeprowadzi w polskiej medycynie.


A nad Wisłą – nie podoba się jej kobiecy mózg


Aby leczyć w Polsce, musi potwierdzić swój dyplom i 8 stycznia 1878 roku świeżo upieczona doktorka medycyny z Uniwersytetu w Zurychu, staje przed medykami z Warszawskiego Towarzystwa Lekarskiego (TLW). Mimo poparcia prof. Henryka Hoyera – światowej sławy histologa, który wcześniej zachwalał jej badania nad chloralem i błędnikiem słuchowym – napotyka opór środowiska. Głosowanie zakończyło się odmową: w obu turach stosunek 19 za, 11 przeciw (do przyjęcia wymagano 2/3). Jak odnotowano w protokole, przeciwnicy powoływali się na „fizjologiczną niezdolność kobiet” do pracy lekarskiej, argumentowano „kobiece mózgi nie zniosą nocy dyżurów ani widoku krwi”. Oficjalne uzasadnienie dr. Gustawa Fritschego w piśmie „Medycyna” było jeszcze bardziej druzgocące: odrzucenie nie dotyczyło samej Anny, lecz miało być „potępieniem niedorzecznego ruchu emancypacyjnego” i ostrzeżeniem dla „zbłąkanych owieczek”, czyli kobiet aspirujących do medycyny.


Czytaj też: Podlasie i psy Sienkiewicza, czyli o miedzę Rzędziana za daleko


Reakcja postępowej inteligencji Warszawy była natychmiastowa. Aleksander Świętochowski („Przegląd Tygodniowy”) pisał o Annie jako postaci „niepowszedniej, jakby świątecznej” oraz „kanarku między wróblami”, podkreślając jej osamotnienie w środowisku lekarskim. Bolesław Prus („Kurier Warszawski”) w ostrych felietonach rozmontowywał hipokryzję TLW:


„Jeżeli Towarzystwo [Lekarskie] odrzuca kobietę dlatego, że należy do płci, która wydało wiele lekarek niedouczonych lub nieuczciwych, to przy każdej kandydaturze mężczyzny powinno robić uwagę: pan X jest zdolny, ale ponieważ mężczyźni popełniają zbrodnie, kandydatura upada”.


Spór przerodził się w wojnę gazet: „Zdrowie” (redagowane przez przyszłego męża Anny, Konrada Dobrskiego) domagało się sprostowań, „Medycyna” oskarżała przeciwników o „brak szacunku dla opinii”, a „Kurier” dystansował się od tonu Prusa.

Dla Tomaszewicz-Dobrskiej odmowa TLW była nie tylko zawodową porażką, ale i symbolicznym ciosem. Jak zauważała biografka Alicja Urbanik-Kopeć, decyzja ta ujawniła głęboko zakorzeniony lęk przed naruszeniem męskiego monopolu w medycynie.

Nostryfikacja w haremie?


List Anny Tomaszewicz-Dobrskiej do Elizy Orzeszkowej z 24 października 1894 roku uderza frazą jak z „Baśni tysiąca i jednej nocy”:


„Kozlow [zapewne rosyjski lekarz-urzędnik] uznał mnie za odpowiednią dla haremu sułtana i dlatego tylko przy podpisywaniu zezwolenia na zdawanie egzaminów udał, że nie zauważył Zürichu na dyplomie”.


Brzmi jak literacka fantazja, ale cała historia nabiera konkretów w świetle naszych ustaleń i korespondencji z Rosyjskim Państwowym Archiwum Wojskowo-Historycznym (RGWIA); prowadziliśmy jej przed 24 lutego 2022 roku. Wiadomo, że cała scena rozegrała się w Petersburgu, gdzie w 1879 roku Tomaszewicz udała się, by nostryfikować dyplom. Nie mamy jednak pewności, czy chodziło o samego sułtana Abdulhamida II, czy raczej o jednego z jego wysokich rangą dostojników, których świta faktycznie przebywała wtedy w rosyjskiej stolicy. Co więcej, w oficjalnym piśmie do archiwum postawiliśmy zasadnicze pytanie: czy Anna nie zmyśliła „haremowej” anegdoty?


Aby zrozumieć, jak mało prawdopodobna była taka sytuacja, wystarczy przyjrzeć się realiom Imperium Osmańskiego lat 70. XIX wieku. Abdulhamid II (1876-1909) był władcą obsesyjnie nieufnym, otoczonym siatką szpiegów. Jego harem był strzeżony jak twierdza. Wprowadzenie tam chrześcijańskiej lekarki z Polski – nawet jeśli miałoby się to dziać poza Stambułem – wymagałoby religijnej dyspensy, osobistej zgody sułtana (tradycyjnie lekarzami haremu byli Żydzi lub Ormianie) oraz logistyki na poziomie służb specjalnych. Tymczasem Anna nie znała ani tureckiego, ani arabskiego. Jak więc miałaby udzielać pomocy medycznej sułtańskim konkubinom podczas ich pobytu w Petersburgu?


Zdecydowanie bardziej prawdopodobne – i takie właśnie scenariusze przedstawili nam rozmówcy z RGWIA – są dwie wersje:


1. Anna mogła leczyć kobiety z otoczenia tureckiego dyplomaty lub dostojnika przebywającego w Petersburgu. Turecka ambasada oraz rezydencje muzułmańskich kupców rzeczywiście funkcjonowały nad Newą. To tłumaczyłoby użycie słowa „harem” jako określenia prywatnej strefy kobiet – bez konieczności wyprawy do Stambułu.


2. Opowieść o „haremie” mogła być metaforą – lub świadomym przekształceniem rzeczywistości. Egzotyczna anegdota mogła przykryć mniej wygodną prawdę o kulisach nostryfikacji dyplomu, która w imperium Romanowów często wiązała się z łapówkami lub protekcją. Mityzując zdarzenie, Tomaszewicz mogła budować własną legendę kobiety przekraczającej granice – nie tylko kulturowe, ale i instytucjonalne.


Warto też pamiętać, że list do Orzeszkowej nie był zapisem intymnych wspomnień, lecz politycznym aktem. W 1894 roku Tomaszewicz pisała go już jako dojrzała lekarka, świadoma, że każda historia może stać się narzędziem. Apokryf o haremie mógł być ironicznym komentarzem do hipokryzji władz carskich: tych samych, które oficjalnie nie uznawały jej kwalifikacji, a jednak – kiedy zaszła potrzeba – potrafiły „przymknąć oko” dla wygody i prestiżu, nawet wobec przedstawicieli imperium osmańskiego, wciąż traktowanego z respektem po wojnie krymskiej.


Czytaj też: „Nie pytaj o cenę – wszystko za pensa”. Jak I Rzeczpospolita współtworzyła Leeds? 

Nawet jeśli cała opowieść była fikcją – ujawnia głębszą prawdę o pozycji kobiet w XIX wieku. Nawet najbardziej kompetentne i heroiczne z nich musiały czasem mitologizować swoje osiągnięcia, by w ogóle zostać zauważone w męskim świecie. Tomaszewicz nie musiała kłamać – mogła po prostu „opowiedzieć prawdę symbolicznie”: zamienić faktyczną wizytę u żony tureckiego ambasadora w metaforyczną scenę przekroczenia granicy kulturowej.


I jeśli byłby to apokryf, odsłania on głębszy problem: nawet heroiczne kobiety XIX w. musiały czasem mitologizować swoje osiągnięcia, by zostać zauważone w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Jej list to akt samoobrony wobec takiego świata, który wolał widzieć lekarkę jako „bastarda” (czyli bękarta, jak pisał ówczesny wybitny chirurg, Rydygier) niż fachowca.


„Idźcie do Dobrskiej – ona nie zawstydzi”


Gdy Anna Tomaszewicz-Dobrska wróciła do Warszawy w 1880 roku z dyplomem lekarskim nostryfikowanym w Petersburgu, witało ją głuche milczenie zmieszane z nieufnością. Jej gabinet przy ulicy Niecałej, choć otwarty z nadzieją, długo świecił pustkami. Kobiety z elit widziały w niej symbol postępu, ale rzadko przekraczały próg jej praktyki. Pacjentkami były głównie te, których nikt inny nie chciał leczyć: ubogie matki samotnie walczące o przetrwanie, służące z niechcianymi ciążami, szwaczki wyniszczone gruźlicą. Bogatsi warszawiacy woleli pozostać w rękach lekarzy-mężczyzn, a prasa podsycała ich niepewność, drukując paszkwile jak ten Stanisława Krupskiego w „Kłosach”, gdzie studentki medycyny opisywano jako histeryczki lub rozwiązłe intrygantki.


Małżeństwo z Konradem Dobrskim – laryngologiem, który publicznie bronił jej podczas prasowej nagonki – nie przyniosło ukojenia. Choć głosował za jej przyjęciem do Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego (TLW), sam był częścią instytucji, która w 1878 roku odrzuciła jej kandydaturę jednym głosem. Ta dwulicowość stała się metaforą ich związku. Nawet w wydanym później „Albumie zasłużonych lekarzy” podkreślano „międzynarodowe studia” Konrada, podczas gdy biogram Anny sprowadzał się do „walki z trudnościami”. Ich syn Ignacy dorastał w cieniu tej nierównowagi. Anna, gorzko świadoma kosztów macierzyństwa, mówiła w 1911 roku: „Sprawcą złej doli kobiety nie jest mężczyzna ani macierzyństwo, lecz tradycyjna rola wychowawczyni, która w ślepych zapasach zużywa indywidualizm matki”.


Przełom nastąpił w 1882 roku, gdy objęła kierownictwo Przytułku Położniczego nr 2 – tylko dzięki interwencji finansowej bogacza i filantropa Stanisława Kronenberga, który wymógł na Radzie Miejskiej jej nominację. Placówka przypominała raczej „panteon brudów” (jak to później nazwała) niż szpital: brakowało wodociągów, klozety zastępowano wiadrami z „proszkiem otwockim” do dezynfekcji, a powietrze zatruwał dym z pieców węglowych. Akuszerki, wierzące w magiczną moc święconych ziół, „lecznicze” kołtuny i praktyki jak trzymanie przez rodzącą welonu Matki Boskiej w ustach, smarowały kobiety toksycznymi maściami. Anna odpowiedziała radykalnym „dekalogiem higienicznym”: „W programie znajdowała się też 'egzekucja kotłunów' i 'tępienie plastrów, zawłok i pryszczydeł'”. Wprowadziła rytuał palenia zabobonnych „lekarstw” i dezynfekcji karbolem, ręcznie nosząc wiadra wrzątku do sterylizacji narzędzi. Efekt? Śmiertelność matek w jej placówce spadła do 0,5 proc. – cud w epoce, gdy w innych stolicy szpitalach umierało 15 proc. kobiet. Mimo to środowisko lekarskie milczało. Nawet jej pionierskie cięcia cesarskie (od 1896 r.) nie doczekały się wzmianki w fachowej prasie.


Wykluczona z głównego nurtu medycyny, znalazła schronienie w instytucjach „dla kobiet i przez kobiety”: w Schronisku Nauczycielek leczyła wyczerpane guwernantki, w „Kropli Mleka” walczyła o życie dzieci z ubogich dzielnic. Jej specjalizacja w ginekologii nie była wyborem – to była konieczność wyznaczona przez męski monopol. Jak zauważyła badaczka Agata Zawiszewska: „Żaden mężczyzna nie oddałby jej bogatego pacjenta z syfilisem”. Jej gabinet stał się jednak azylem dla tych, które wstyd powstrzymywał przed szukaniem pomocy. Paulina Kuczalska-Reinschmit pisała: „Ileż kobiet wołało cierpieć latami, zanim odważyły się na badanie u lekarza-mężczyzny?”. Anna rozumiała ten wstyd aż nadto – sama była „lekarzem-bastardem”. Jej sukces mierzono nie nagrodami, lecz szeptem pacjentek: „Idźcie do Dobrskiej – ona nie zawstydzi”.


Warszawa nigdy nie uznała jej w pełni. Gdy umarła 13 kwietnia 1918 r. na gruźlicę, nekrologi były krótkie. „Kurier Warszawski” odnotował: „Ś.p. Anna Dobrska-Tomaszewicz, pierwsza w Królestwie kobieta-lekarz, przeznaczyła znaczny zapis na rzecz Kropli Mleka…”. Pogrzeb na Powązkach był cichy – bez tłumów, bez oficjalnych mów. Jedynie doktor Justyna Budzińska-Tylicka rzuciła garść ziemi na trumnę, szepcząc: „Zostawiłaś nam więcej niż dyplom”. Jej walka z błotem przesądów trwała do końca – w przenośni i dosłownie. Udowodniła, że medycyna nie potrzebuje płci, by ratować życie. Potrzebuje rąk, które nie boją się brudu. I odwagi.

A kiedy Czytelniku staniesz na modnej kładce nad Wisłą...


...poczuj wiatr, nurt rzeki i puls miasta. Zaledwie dwieście metrów dalej, na zachodnim brzegu – Szpital Kliniczny im. Księżnej Anny Mazowieckiej. Tu mieścił się gabinet Anny Tomaszewicz-Dobrskiej. Wyobraź sobie jej dzień. Otwiera drzwi w czasach, gdy kobiecy dyplom lekarski uznawano za „fanaberię”. Świat pełen szyderstw i nieufności. Nie bądź obserwatorem. Wejdź w jej buty. Zamknij oczy. Poczuj stalową odwagę kobiety, która przekroczyła ten próg i zmiotła sceptycyzm.


Potem odwiedź Powązki. Kilka przystanków tramwajem – i jesteś. Kwatera 178, rząd 5, miejsce 28/29. Tu czytasz w kamieniu: „Dr med. Anna Tomaszewicz-Dobrska. Pierwsza w Polsce kobieta z dyplomem lekarskim. 1854-1918”. Żadnych dodatkowych ozdobników. To kamienna kropka nad „i”. Milczenie jest głośniejsze niż wszystkie nekrologi.


Pomyśl o jej dziedzictwie. Dzieci, które przeżyły poród, położne, które uczyły się dezynfekcji, kobiety, które odważyły się leczyć – bo ona pokazała, że „bastard” może zmienić medycynę.

W 2019 roku na warszawskim Ursynowie pojawił się pomysł, aby jej imieniem nazwać ulicę, ale odpadł w głosowaniu... I chyba jedynym miejscem, gdzie została upamiętniona pierwsza polska lekarka, jest Mława. Tam jej imię nadano dworcowi kolejowemu oraz ulicy, przy której jest miejski szpital. I to chyba wszystko. Więc Ty, Czytelniku, wyznacz własny szlak. Weź ciekawość. Szukaj przeoczonych punktów. Twoja pamięć – to najtrwalszy pomnik.

Kategorie: Telewizja

Ukraina zrywa więzy gospodarcze z Białorusią, ale Łukaszenka znalazł sposób. Wykorzystuje Polskę

wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu - nie., 27/07/2025 - 11:00
Białoruś jeszcze przed rosyjską agresją była jednym z ważniejszych partnerów handlowych Ukrainy. Przed wojną udział Ukrainy w obrotach handlowych Białorusi wynosił średnio 8-10 proc. rocznie. Udostępniając terytorium Białorusi do agresji, Łukaszenka zadał cios tym stosunkom handlowym. Postawił też w bardzo trudnej sytuacji firmy z białoruskim kapitałem działające w Ukrainie.
Kategorie: Portale

Awantura o „obcokrajowców” przed dworcem. „Matactwo” i „perfidne kłamstwo”

TVP.Info - nie., 27/07/2025 - 10:52

Poseł PiS Dariusz Matecki umieścił na platformie X niewyraźne zdjęcie osób siedzących na trawie obok Dworca PKS w Szczecinie z podpisem: „Pod dworcem powstała wioska inżynierów. Godz. 5:40, 26 lipca 2025”. Wpis został opatrzony hasztagiem „masowa migracja”.

 

Na komentarz Mateckiego natychmiast zareagowała Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie, informując, że osoby, które znajdowały się we wskazanym miejscu i czasie, zostały wylegitymowane przez policjantów i są obywatelami Polski.

 

Sprawę skomentował w niedzielę rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński, podkreślając, że Matecki rozsiewa fake newsy. „To perfidne kłamstwo sugerowane przez pana, że jest to jakaś 'masowa migracja', tam odpoczywali rdzenni Polacy z dziada pradziada. Mimo że policja szybko to swoim wpisem wyjaśniła, to pana kumple to matactwo nadal rozpowszechniają” – wskazał Dobrzyński.



Rzecznik MSWiA do posła PiS: „Warto przeprosić Polaków”

 

„W miniony czwartek, zresztą bardzo życzliwie, podpowiadałem panu, że kto pyta, ten nie błądzi, dlatego zamiast wylewać kolejny hejt i szczuć tym razem na rodaków, warto teraz wpis usunąć, Polaków przeprosić, a w przyszłości takie fake newsy wcześniej weryfikować w polskiej policji” – dodał rzecznik MSWiA.

 

Przypomniał także inne przykłady hejtu i dezinformacji. „Niedawno do Gorzowa przyjechał zespół z Senegalu. Nakręcono film, gdy artyści zwiedzali miasto. To pana kumple z PiS wzięli ich wówczas za imigrantów i rozpoczęli potężny hejt. W Zamościu zagraniczni artyści wracali na nocleg, gdy w ich stronę padały wulgarne słowa” – zaznaczył Dobrzyński, dodając, że „straż miejska odbierała zgłoszenia od zmanipulowanych ludzi, którzy domagali się interwencji, bo po rynku chodzą imigranci”.

 

„Mam nieodparte wrażenie, że ci, co zgodnie z rosyjską doktryną tak podle szczują na obcokrajowców, sami później najgłośniej lamentują, dziwiąc się, że zagraniczni turyści nie chcą przyjeżdżać na wypoczynek do Polski, zwiedzać nasz piękny i kiedyś bardzo gościnny kraj” – podkreślił rzecznik MSWiA.


Zobacz także: „Niemcy przepychają nam migrantów”? Ten film tego nie dowodzi

Kategorie: Telewizja

Tragedia w pobliżu najwyższego szczytu Słowenii. Znaleziono ciało 34-letniego turysty z Polski

Dziennik - nie., 27/07/2025 - 10:44
Słoweńskie służby ratunkowe przekazały w niedzielę tragiczną informację: w pobliżu Triglava, najwyższego szczytu Słowenii, odnaleziono ciało 34-letniego polskiego turysty. Mężczyzna zaginął w piątek, co uruchomiło szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą w trudnym, wysokogórskim terenie. Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa

Trujące piekło zamiast „dobrobytu i miłości”. Rosja żeruje na Afrykankach

TVP.Info - nie., 27/07/2025 - 10:40

Jak informuje Kyiv Post, powołując się na liczne źródła, w tym Africa Defense Forum (ADF) oraz amerykański Instytut Nauki i Bezpieczeństwa Międzynarodowego (ISIS), Rosja sprowadza obecnie tysiące afrykańskich dziewcząt i młodych kobiet – niektóre zaledwie 16-letnie – do pracy przy produkcji irańskich dronów kamikadze Shahed 136. Budowa tych maszyn odbywa się w ogromnym zakładzie zbrojeniowym w Alabudze – specjalnej strefie ekonomicznej w obwodzie jełabuskim, w Republice Tatarstanu, ok. 1000 kilometrów na wschód od Moskwy.

 

Dziewczęta są zwabiane obietnicami wysokich zarobków, możliwości podróży po Europie, edukacji, a nawet „szansy na miłość”. Po przyjeździe odbierane są im paszporty, a ich nominalne wynagrodzenia (ok. 700 dolarów miesięcznie) są przejmowane przez pracodawcę na poczet zakwaterowania i innych „koniecznych” opłat. Następnie kobiety zmuszane są do wielogodzinnej pracy przy sklejaniu kadłubów dronów z materiałów kompozytowych – w warunkach narażających na działanie toksycznych oparów.

 

Rosja zwabia tysiące afrykańskich dziewcząt do produkcji dronów

 

Zatrudnia je objęta międzynarodowymi sankcjami spółka JSC Alabuga, która na polecenie Kremla z 2023 r. została zobowiązana do zwiększenia produkcji dronów. W tym celu uruchomiono dwa programy rekrutacyjne: Alabuga Politechnika i Alabuga Start.

 

Program Alabuga Politechnika skierowany jest do rosyjskiej młodzieży (zarówno chłopców, jak i dziewcząt) w wieku 18-22 lat. Prowadzony jest we współpracy z miejscową szkołą techniczną o tej samej nazwie. Uczestnicy mogą pracować na stanowiskach „niewykwalifikowanych, półwykwalifikowanych i wykwalifikowanych”, z możliwością zdobycia tytułów technicznych oraz kontynuowania kariery zawodowej. Wybrani kursanci byli nawet wysyłani do Iranu na szkolenia z produkcji dronów Shahed.

 

Zupełnie inny charakter ma Alabuga Start – program przeznaczony wyłącznie dla dziewcząt z krajów Trzeciego Świata, głównie z Afryki oraz byłych republik sowieckich Azji Środkowej. Uczestniczki kierowane są tylko do pracy fizycznej, bez możliwości awansu czy zdobycia kwalifikacji. Zamiast kształcenia zawodowego uczone są ok. 100 rosyjskich słów – by rozumieć podstawowe polecenia.  


„Mulatki” – jak określają je Rosjanie – są kierowane do najgorszych prac

 

Rekrutacja prowadzona jest zarówno przez internet, jak i przez lokalnych pośredników w takich krajach jak: Benin, Burkina Faso, Republika Środkowoafrykańska, Etiopia, Kenia, Lesotho, Malawi, Mali, Mozambik, Nigeria, Rwanda, RPA, Sudan Południowy, Tanzania, Uganda, Zambia i Zimbabwe.

 

Według planów w 2025 r. do Rosji ma trafić ponad 8 tys. młodych kobiet. Określane pogardliwie mianem „mulatek” trafiają do pracy uznawanej za szczególnie ciężką i szkodliwą – polegającej na ręcznym sklejaniu kadłubów dronów z wykorzystaniem toksycznych chemikaliów. Następnie rosyjscy „studenci” z Alabuga Politechnika instalują w urządzeniach elektronikę i chińskie silniki.

 

Dzienna produkcja w zakładzie wynosi obecnie 170 dronów, co umożliwia regularne ataki na ukraińskie miasta.

 

Dziewczętom nie mówi się wprost, że będą produkować broń. Wiele z nich sądzi, że trafią do pracy przy dronach cywilnych, a niektórym wręcz obiecuje się zatrudnienie w hotelarstwie lub gastronomii. Oszukane, trafiają do zakładu, który może stać się celem ukraińskich ataków.


Naruszenie prawa pracy i międzynarodowych konwencji


Przywódcy Kremla już wcześniej byli wskazywani przez rząd USA jako aktywni uczestnicy procederu handlu ludźmi – dotąd głównie w kontekście dostarczania rosyjskich kobiet bogatym klientom na Bliskim Wschodzie. Teraz jednak – jak pisze Kyiv Post – Rosja wkracza w nowy, jeszcze bardziej szokujący etap: sprowadza młode Afrykanki do kraju znanego z rasizmu, by wykorzystywać je do produkcji broni, a być może również w innych celach.

 

Oprócz faktu, że cały proceder służy masowej produkcji uzbrojenia wykorzystywanego do terrorystycznych ataków na ludność cywilną, program Alabuga Start narusza rosyjskie prawo pracy (dotyczące osób niepełnoletnich i warunków BHP), postanowienia Powszechnej deklaracji praw człowieka i międzynarodowych konwencji zakazujących handlu ludźmi.


Zobacz także: Rosjanie szerzą propagandę w Afryce. Media wypaczają narrację o wojnie

Kategorie: Telewizja

Kluczowa droga ekspresowa wreszcie po zmianach. Kierowcy pojadą szybciej

Portal samorządowy - nie., 27/07/2025 - 10:37
W sobotę 26 lipca na drodze ekspresowej S7 udostępniono węzeł Łuczyce oraz w pełni już węzeł Raciborowice. Oznacza to, że całym odcinkiem tej trasy na północ od Krakowa można podróżować z docelową prędkością 120 km/h.
Kategorie: Portale

Zakaz wstępu dla turystów. Mieszkańcy przejmują nawiedzoną wyspę

TVN24 Biznes i Świat - nie., 27/07/2025 - 10:34
Wyspa Poveglia - uznawana za jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w lagunie weneckiej - zostanie przekształcona w park miejski dostępny wyłącznie dla mieszkańców Wenecji. Od 1 sierpnia lokalna społeczność przejmie ją w 99-letnią dzierżawę od państwa i rozpocznie rewitalizację terenu, który przez stulecia służył jako miejsce kwarantanny oraz szpital psychiatryczny. Wokół wyspy narosła legenda.
Kategorie: Telewizja
Subskrybuj zawartość