Aktualności

Koniec sporu prezydenta i MSZ? „To dobry początek”

TVP.Info - śr., 24/09/2025 - 11:48

Portal TVP.Info: Na forum ONZ w trakcie 48 godzin przemawiał polski prezydent i przedstawiciel obozu rządowego. Obaj mówili właściwie jednym głosem – czy to oznacza, że w relacjach „małego i dużego pałacu” zapanowało zawieszenie broni w sprawach międzynarodowych?  

  

Marek Siwiec: Nie wyciągałbym takiego wniosku. Śledząc jedno i drugie wystąpienie mogę powiedzieć, że były tak spójne jak powinny być wypowiedzi przedstawicieli mojego państwa na ważnym forum międzynarodowym. Komunikat sprowadzał się do ostrzeżenia dla Rosji i naświetlenia tego, jak może skończyć się dla niej prowadzenie imperialnej polityki.


To także ostrzeżenie dla reszty świata przed podobną polityką. Obaj politycy użyli nawet podobnych sformułowań, co jeszcze podniosło rangę polskiego przekazu.   


Czy można mówić o przełomie w relacjach patrząc na ich wspólne zdjęcie podczas 80. Zgromadzenia Ogólnego ONZ?  

  


To wcale nie jest tak, że minister Sikorski musiał siedzieć obok prezydenta. Protokolarnie rzecz biorąc – powinien. To, co widzieliśmy na zdjęciu, było zgodne z protokołem. Obok siebie siedział prezydent, minister spraw zagranicznych i ambasador. Czy to jest przełom? Nie wiem, ale na pewno jest to dobry początek do tego, żeby zacząć ze sobą rozmawiać. Każdy przejaw normalności mnie cieszy.  

   
Które wystąpienie bardziej się panu podobało?  

  

Oba mi się podobały, ale wystąpienie ministra Sikorskiego podobało mi się w całości. Do wystąpienia prezydenta mam pewne wątpliwości jako słuchacz z przeciwnego obozu politycznego.  


Zobacz także: „Nie jesteście zdolni do życia w pokoju”. Ostre słowa Sikorskiego w ONZ


Minister Sikorski ostrzegł Rosję, że obiekty, które naruszą polską przestrzeń powietrzną, będą zestrzeliwane. Czy to początek kolejnego etapu wojny przeciw Zachodowi?  

  

To nie jest etap wojny, tylko gry dyplomatycznej. Zwracam uwagę, że słowa padły w ONZ, one musiały tam paść. Do tego wszystkiego dodałbym jeszcze wypowiedź prezydenta Turcji Recepa Erdogana, który – pytany jak powinniśmy reagować na naruszanie przestrzeni powietrznej przez Rosję – odpowiedział, żebyśmy wykorzystali przypadek jego kraju. Jak wiemy, Turcja 10 lat temu skutecznie zestrzeliła rosyjski myśliwiec, który naruszał ich przestrzeń wbrew wielokrotnym wezwaniom.  


A jaki cel miało wystąpienie Donalda Trumpa na forum ONZ? Przyznajmy – wielowątkowe i nieco chaotyczne.  

 

Na wystąpienie Donalda Trumpa patrzę spokojnie, ale z żalem, bo oczekuje więcej od USA. Przyzwyczaiłem się do tego, że Trump działa trochę jak wiosenna burza. Ilość dygresji, dywagacji i skojarzeń jest tak wielka, że przekaz polityczny jest trudny do wyciągnięcia. Nawet jak się ten przekaz zdefiniuje, to nie wiadomo, czy będzie on jutro ważny. Są jednak dwie rzeczy niepokojące. Po pierwsze stała krytyka UE i nas Europejczyków, którzy mamy pewien sposób na organizowanie swojego życia. Mówię w tym kontekście o sprawach klimatycznych i tym, co przekłada się na trzon krytyki Trumpa.


Druga rzecz, co do której mam wątpliwości, to jego negowane ONZ-u. Nie jestem wielkim fanem tej organizacji, głównie z powodu jej braku skuteczności. Ale czy nie powinniśmy patrzeć trochę cieplej na ONZ, choćby z uwagi na to, że polski prezydent i minister spraw zagranicznych mogą usiąść tam razem? Drugim przykładem jest spotkanie Trumpa z prezydentem Zełenskim, które było bardzo dobre. Prezydent Trump pokonał kolejną barierę w mówieniu o agresorze. Wszystko działo się w ONZ. Warto? Warto.  


Czy prezydent USA świadomie nie nawiązał do ostatnich rosyjskich prowokacji podczas wystąpienia na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ?   

 

Zrobił to świadomie – dla amerykańskich strategów, którzy pisali to przemówienie, jest to epizod, którego rolę chcą umniejszyć. Dlatego, że nie zareagowali na czas i nie chcą się angażować militarnie. Grzmoty i bicie na alarm ze strony USA wyglądałoby teraz nienaturalnie. Moglibyśmy przecież zapytać Amerykanów, dlaczego ich nie było. Myślę, że ten epizod się pomalutku przedawnia. Jako Polska wyciągnęliśmy wszystko, co było do wyciągnięcia z tego epizodu.   


Obóz prezydencki zorientowany jest na współpracę z USA, z kolei rząd zdecydowanie bardziej opowiada się za zacieśnianiem sojuszu w Europie. Czy to skazuje obie strony na konflikt?    

  

Bałbym się tak kategorycznych ocen. To jest atrakcyjne publicystycznie, ale politycznie jest to samobójstwo. Nie wolno im tak myśleć reprezentując Polskę. Cały czas trzeba dbać o to, żeby „tatuś” i „mamusia” żyli zgodnie na ile się da i współpracowali ze sobą w trosce o swoje potomstwo. Nie ma możliwości w dającej się przewidzieć przyszłości, żeby budować bezpieczeństwo bez USA.


Być może ten czas USA poświęcą na refleksję czy da się budować własne bezpieczeństwo bez skutecznej i trwałej obecności na świecie, także w Europie. USA jednak wielokrotnie wychodziły z kokonu izolacjonizmu, to stały element amerykańskiej polityki, który wraca przez stulecia. Wyjście na świat odbywa się wtedy, gdy jest to w interesie Amerykanów. Mamy kryzys, ale potrzebny jest dialog i cierpliwość w stosunku do USA.   


Jak Pan ocenia pracę obecnego szefa BBN Sławomira Cenckiewicza i jego rolę w Kancelarii Prezydenta? Powinien występować z tak widoczną krytyką obozu rządowego?  


Trudno mi całościowo oceniać zachowanie obecnego szefa BBN na podstawie krótkich tweetów i wypowiedzi, które nie pasują do powagi tego miejsca. Chciałbym, żeby polska polityka bezpieczeństwa w BBN-ie była współtworzona na zasadzie synergii. Gdy szef BBN skacze do gardła polskiemu rządowi, a pośrednio też polskiemu wojsku, to wywołuje to u mnie niesmak i zakłopotanie. Na razie więcej można mówić o działaniach Karola Nawrockiego w polityce bezpieczeństwa niż o szefie BBN-u. Nie ujawnił jeszcze swoich poglądów, tylko prowadził indywidualne występy, które niewiele wnoszą.    

  

 Zobacz też: Spór o uprawnienia szefa BBN. „Utracił poświadczenie bezpieczeństwa”

Kategorie: Telewizja

10 lat więzienia i zakaz pracy. Onkolog molestował pacjentki

TVP.Info - śr., 24/09/2025 - 11:47

W środę skazanego Marka Ł. nie było w sądzie. Na sali rozpraw byli adwokat oskarżonego i prokurator. Tylko wyrok w tej sprawie był jawny. Aktualnie sędziowie odczytują uzasadnienie werdyktu, które podobnie jak cała sprawa jest utajnione z uwagi na charakter oskarżenia.


10 lat więzienia dla lekarza onkologa


Postępowanie apelacyjne toczyło się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. W listopadzie 2023 r. Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ wydał wyrok w sprawie 73-letniego chirurga onkologa. Uznał oskarżonego Marka Ł. za winnego popełnienia zarzucanych mu 119 czynów polegających na doprowadzeniu pokrzywdzonych pod pozorem badań lekarskich (9 czynów) do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej (110 czynów). Skazał lekarza na 10 lat więzienia i zakazał mu przez 10 lat wykonywania zawodu. Ten werdykt został w środę utrzymany w mocy.


Ponadto Marek Ł. musiał zapłacić dziewięciu pokrzywdzonym pacjentkom po 30 tys. złotych, a kolejnym 80 pokrzywdzonym kobietom - po 20 tys. złotych. W środę sąd zdecydował w wyroku o wyeliminowaniu nawiązki dla jednej z pokrzywdzonych.


Prokuratura zarzuciła Markowi Ł. popełnienie 120 czynów przeciwko wolności seksualnej. Zdaniem śledczych miało do nich dojść między 2006 a 2017 r. podczas badań, głównie onkologicznych.


Czytaj też: Usiłował zabić żonę. Opublikowano zdjęcia poszukiwanego Józefa Kozoduja

Kategorie: Telewizja

QUIZ Które miasto jest większe?

Dziennik - śr., 24/09/2025 - 11:43
Dwa miasta, które z nich ma większą powierzchnię? Kinga Olszacka
Kategorie: Prasa

Formuła Nawrockiego. Czy prezydent odbuduje relacje polsko-niemieckie?

Gazeta Wyborcza — kraj - śr., 24/09/2025 - 11:40
Powiązanie doświadczenia drugiej wojny ze wsparciem Niemiec dla bezpieczeństwa naszego kraju ma głęboki sens. Ale antyniemiecka kampania posługująca się żądaniem reparacji czyni szanse na porozumienie iluzorycznymi.
Kategorie: Prasa

Wizy dla migrantów. Zawiadomienie do prokuratury na Morawieckiego

TVP.Info - śr., 24/09/2025 - 11:36

Konferencja dotycząca zawiadomienie na Mateusza Morawieckiego odbyła się w środę 24 września. Zwołujący ją poseł KO Roman Giertych przekazał:


– Kluczem tego zawiadomienia do Prokuratury Generalnej są działania i zaniechania premiera Mateusza Morawieckiego i ministra Zbigniewa Rau za niedopełnienie obowiązków w zakresie kontroli wydawania wiz w latach 2016-2023.


Giertych przypomniał, że sprawę tę oceniał już NIK. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła rażące zaniechania i zaniedbania w kontroli wydawania wiz osobom z Azji i Afryki. – Bez kontroli, bez sprawdzenia, co robiły te osoby w przeszłości wpuszczono do Polski 366 tys. osób – podkreślił Giertych.


Wpuszczenie migrantów było celowe?


Przytoczył jednocześnie statystyki, wskazujące na wzrost przestępstw popełnianych przez obywateli pochodzących właśnie z krajów Afryki i Azji.


– Wyniki są zatrważające. Wzrost np. morderstw popełnianych przez obywateli tych krajów był czterokrotny, wzrost procentowy gwałtów różnego typu był ponad sześciokrotny – wyliczał. Polityk przekazał, że w zawiadomieniu skierowanym do Prokuratury Generalnej postanowiono tezę, jakoby wpuszczenie tych migrantów miało charakter celowy.


Czytaj także:
Incydent na granicy. Żołnierz ranny w starciu z migrantami


– Chodziło o to, by szczucie na migrantów przez lata i wskazywanie niedomagań ochrony obywateli przez kraje zachodnie, znalazło swoje potwierdzenie. Polki i Polacy nie mieli tego doświadczenia . Więc oni (PiS) ich wpuścili, by pokazać, jak się te osoby zachowują. Taki był przekaz.

Kategorie: Telewizja

Zbliża się zmiana czasu. Kiedy przestawiamy zegarki?

TVN24 Biznes i Świat - śr., 24/09/2025 - 11:33
Zmiana czasu z letniego na zimowy wypada w ostatnią niedzielę października. W 2025 roku wskazówki przestawimy w nocy z soboty 25 października na niedzielę 26 października. Oznacza to, że w ten weekend pośpimy o godzinę dłużej.
Kategorie: Telewizja

Zbliża się zmiana czasu. Kiedy przestawiamy zegarki?

TVN24 Biznes i Świat - śr., 24/09/2025 - 11:33
Zmiana czasu z letniego na zimowy wypada w ostatnią niedzielę października. W 2025 roku wskazówki przestawimy w nocy z soboty 25 października na niedzielę 26 października. Oznacza to, że w ten weekend pośpimy o godzinę dłużej.
Kategorie: Telewizja

Hiszpanie alarmują. Incydent nad Bałtykiem z szefową MON w samolocie

Dziennik - śr., 24/09/2025 - 11:32
Hiszpański resort obrony poinformował o poważnym incydencie nad morzem Bałtyckim. Podczas podróży w okolicy rosyjskiego Królewca miało dojść do zakłócania sygnału GPS samolotu z minister obrony na pokładzie. Tamtejsze służby wskazują, że miało być to celowe działanie ze strony Rosji. Przemysław Paterek
Kategorie: Prasa

Rynek po dekadach zostanie odzyskany dla mieszkańców. Miasto przed historyczną zmianą

Portal samorządowy - śr., 24/09/2025 - 11:30
Samorządowcy muszą być szybsi, lepsi i skuteczniejsi niż ci, którzy sieją dezinformację - mówiła Agata Wojda, prezydent Kielc. Odniosła się w ten sposób do konieczności zmieniania naszych miast, co często budzi społeczne sprzeciwy.
Kategorie: Portale

Kopał ojca, bił po twarzy i podpalił. Mężczyzna zginął w płomieniach

TVP.Info - śr., 24/09/2025 - 11:24

Sąd Okręgowy w Ostrołęce w całości podzielił argumentację prokuratora i uznał oskarżonego Witolda C. za winnego zabójstwa ojca i znęcania się nad nim. Oprócz kary więzienia sąd orzekł dla oskarżonego obowiązek poddania się terapii uzależnień: leczeniu choroby alkoholowej – poinformowała w środę rzeczniczka ostrołęckiej prokuratury okręgowej Elżbieta Edyta Łukasiewicz.


Zwęglone zwłoki w spalonym domu


We wrześniu 2024 r. dyżurny ostrołęckiej policji odebrał zgłoszenie o pożarze drewnianego domu w miejscowości Wolkowe w gminie Myszyniec w powiecie ostrołęckim. Mieszkał w nim 77-letni mężczyzna i jego 41-letni syn. W trakcie akcji gaśniczej znaleziono zwęglone zwłoki starszego mężczyzny. Policjanci od razu podejrzewali, że za pożarem może stać syn ofiary.


Śledczy ustalili, że przez ponad trzy lata Witold C. znęcał się fizycznie i psychicznie nad ojcem. Zazwyczaj był wtedy pod wpływem alkoholu. Oskarżony wielokrotnie wyzywał ojca, kopał go po ciele, uderzał pięścią w twarz i głowę, groził zabójstwem i spaleniem.


Podpalił dom, by zabić ojca


Swoje groźby zrealizował 14 września 2024 r. Wiedząc, że ojciec śpi na piętrze, podpalił niższą kondygnację, w miejscach, gdzie znajdowały się łatwopalne przedmioty.


– Celem podpalacza było jak najszybsze rozprzestrzenienie się ognia – powiedziała prok. Łukasiewicz.


Śmierć w płomieniach


Pożar doprowadził do całkowitego spalenia i zawalenia się budynku. Stefan C. zginął w płomieniach. Sprawca odjechał z miejsca zdarzenia na rowerze. Kilka godzin później został zatrzymany na stacji paliw w Myszyńcu, a następnie trafił do aresztu.


Podczas kilkukrotnego przesłuchania przez prokuratora i przed sądem Witold C. nie przyznawał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Przez cały okres trwania śledztwa i postępowania sądowego mężczyzna przebywał w areszcie.


Witold C. był już wcześniej wielokrotnie karany – m.in. za pobicia, kradzieże, włamania, rozboje i groźby.


Zobacz także: Podpalił wagon metra pełen pasażerów. Prokuratura żąda surowej kary

Kategorie: Telewizja

Gdzie nie wolno latać dronem? Lista miejsc objętych zakazem jest długa

TVP.Info - śr., 24/09/2025 - 11:22

Na początku września na terytorium Polski wleciało kilkanaście rosyjskich dronów. Parę dni później Służba Ochrony Państwa zneutralizowała podobny obiekt w okolicy najważniejszych budynków kraju, m.in. Belwederu i kancelarii premiera.


Potem pojawiły się doniesienia o dronach nad lotniskiem w Kopenhadze i w pobliżu instytucji rządowych w Oslo. W nocy z 23 na 24 września drony zaatakowały flotyllę humanitarną płynącą do Strefy Gazy


A to tylko część doniesień na temat bezzałogowych statków powietrznych z ostatniego miesiąca. Służby są teraz wyjątkowo wyczulone na informacje o dronach w pobliżu infrastruktury krytycznej. Operatorzy mogą nawet nieświadomie narazić się na poważne konsekwencje. 


Drony – przepisy w Polsce


Podstawą prawną zakazu lub ograniczenia możliwości wykonywania lotów w określonych miejscach są przede wszystkim przepisy ustawy Prawo lotnicze oraz rozporządzenia Ministra Infrastruktury ws. zakazów lub ograniczeń lotów na czas dłuższy niż 3 miesiące. W 2021 roku Polska wdrożyła także unijne rozporządzenia Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), które wprowadziły jednolite kategorie operacji dronami w całej Unii Europejskiej. 


Operatorzy muszą więc działać zgodnie zarówno z prawem krajowym, jak i unijnym. Obowiązujące przepisy znajdziemy m.in. na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC), który publikuje aktualne komunikaty oraz udostępnia aplikacje umożliwiające sprawdzenie, czy lot w danym miejscu jest zgodny z przepisami, m.in. Drone Tower.


Zobacz też: Zestrzeliwanie obiektów nad polskim niebem? „Decyzja należy do wojska”


Trzy kategorie lotów dronów


W Polsce loty dronami odbywają się w trzech głównych kategoriach: otwartej, szczególnej i certyfikowanej. Do kategorii otwartej zaliczane są loty rekreacyjne i proste komercyjne, w której dron nie może przekraczać 120 metrów wysokości nad ziemią i musi pozostawać w zasięgu wzroku operatora (VLOS). 


Kategoria szczególna dotyczy bardziej ryzykownych operacji, np. lotów poza zasięgiem wzroku lub nad zgromadzeniami ludzi, i wymaga zgłoszenia oraz zgody odpowiednich organów. Kategoria certyfikowana przeznaczona jest dla najbardziej zaawansowanych operacji, np. transportu towarów, i podlega najbardziej rygorystycznym procedurom.


Dodatkowe podkategorie – A1, A2 i A3 – określają limity dotyczące odległości od ludzi i zabudowań oraz wymagania co do masy urządzenia. Lżejsze drony, poniżej 250 g, objęte są mniejszą liczbą restrykcji, ale nawet nimi nie można latać wszędzie.


Czytaj także: Cztery przedmioty przypominające drony. Natknęli się na nie grzybiarze


Gdzie nie mogą latać drony?


Lista obszarów objętych zakazem lotów dronów jest długa. Szczególnie chronione są parki narodowe i rezerwaty przyrody, gdzie loty dronami są co do zasady zakazane, chyba że uzyskamy specjalne zezwolenie dyrekcji parku. Ograniczenia wynikają tu nie tylko z prawa lotniczego, ale również z przepisów o ochronie przyrody, które zabraniają płoszenia zwierząt czy zakłócania ciszy. 


Zakazane są także loty nad obiektami infrastruktury krytycznej – takimi jak elektrownie, rafinerie, mosty strategiczne czy budynki rządowe. Bez zgody Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej nie wolno wznosić się dronem na żadną wysokość.


Duże ograniczenia występują także w pobliżu lotnisk. Tam każdy lot dronem wymaga wcześniejszej zgody Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej lub innego właściwego organu. Wejście w przestrzeń lotniczą bez takiej zgody może skończyć się wysokimi karami – nawet do 10 tysięcy złotych, a w skrajnych przypadkach do pięciu lat pozbawienia wolności, co wynika wprost z art. 212 Prawa lotniczego.


Dokładne współrzędne przestrzeni objętych zakazem dostępne są na stronie Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.


Zobacz też: Nocna eksplozja w centrum Oslo. W okolicy ambasady Izrael


Kto może latać dronem? Obowiązki operatora


Gdy dron waży co najmniej 250 gramów lub jest wyposażony w kamerę, wymagana jest rejestracja jego operatora. Rejestracji dokonuje się online w systemie ULC, a po jej zakończeniu operator otrzymuje indywidualny numer, który musi zostać umieszczony na urządzeniu. 


W przypadku lotów w podkategorii A2, czyli bliżej ludzi, konieczne jest także zdanie testu teoretycznego i posiadanie odpowiednich kwalifikacji. Od 13 listopada 2025 roku w Polsce zacznie obowiązywać również obowiązek posiadania ubezpieczenia OC dla dronów o masie od 250 g do 20 kg.



Bezpieczna Polska – Rządowy Poradnik bezpieczeństwa w pigułce (kliknij, by otworzyć i pobrać)


Kategorie: Telewizja

Zmiana na czele NIK. Mariusz Haładyj zaprzysiężony. Kim jest nowy szef?

Dziennik - śr., 24/09/2025 - 11:10
Mariusz Haładyj, dotychczasowy prezes Prokuratorii Generalnej, formalnie objął stanowisko przewodniczącego Najwyższej Izby Kontroli. W środę złożył uroczystą przysięgę przed Sejmem, zastępując Mariusza Banasia. Haładyj, prawnik z bogatym doświadczeniem w administracji publicznej i kontroli, zdobył szerokie poparcie posłów. Olga Papiernik
Kategorie: Prasa

Ciasto drożdżowe nie rośnie? Odkryj sekret, który sprawi, że wyrośnie jak nigdy dotąd

Dziennik - śr., 24/09/2025 - 11:03
Przygotowanie idealnego ciasta drożdżowego wydaje się proste, ale nawet najlepsi piekarze wiedzą, że diabeł tkwi w szczegółach. Jednym z nich, często niedocenianym, jest temperatura naczynia, w którym ciasto rośnie. Dlaczego to takie ważne? Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa

Co z wypłatą za godziny nadliczbowe dla nauczycieli? Oto możliwe rozwiązania

Dziennik - śr., 24/09/2025 - 11:02
W jaki sposób MEN zamierza rozwiązać problem godzin nadliczbowych nauczycieli? "Dla nauczycieli pomysł ewidencjonowania całego czasu pracy może być mieczem obosiecznym" ostrzega Robert Górniak, wicedyrektor jednej ze szkół w Sosnowcu i autor profilu "Dealerzy Wiedzy" na Facebooku. Jego zdaniem konsekwencją może być podniesienie pensum, czyli obowiązkowych godzin nauczyciela "przy tablicy". Agnieszka Maj
Kategorie: Prasa

Tego nauczyciele obawiali się najbardziej. MEN pracuje nad nowym rozliczaniem czasu pracy

Dziennik - śr., 24/09/2025 - 11:02
W jaki sposób MEN zamierza rozwiązać problem godzin nadliczbowych nauczycieli? "Dla nauczycieli pomysł ewidencjonowania całego czasu pracy może być mieczem obosiecznym" ostrzega Robert Górniak, wicedyrektor jednej ze szkół w Sosnowcu i autor profilu "Dealerzy Wiedzy" na Facebooku. Jego zdaniem konsekwencją może być podniesienie pensum, czyli obowiązkowych godzin nauczyciela "przy tablicy". Agnieszka Maj
Kategorie: Prasa

MEN szykuje zwiększenie pensum? "Nauczyciele muszą się z tym pogodzić"

Dziennik - śr., 24/09/2025 - 11:02
W jaki sposób MEN zamierza rozwiązać problem godzin nadliczbowych nauczycieli? "Dla nauczycieli pomysł ewidencjonowania całego czasu pracy może być mieczem obosiecznym" ostrzega Robert Górniak, wicedyrektor jednej ze szkół w Sosnowcu i autor profilu "Dealerzy Wiedzy" na Facebooku. Jego zdaniem konsekwencją może być podniesienie pensum, czyli obowiązkowych godzin nauczyciela "przy tablicy". Agnieszka Maj
Kategorie: Prasa

Usiłował zabić żonę. Policja publikuje zdjęcia poszukiwanego Józefa Kozoduja

TVP.Info - śr., 24/09/2025 - 11:01
Świętokrzyska policja poszukuje Józefa Kozoduja, który jest podejrzewany o próbę zabójstwa swojej żony. Poszukiwania mężczyzny trwają od poniedziałku. W akcji bierze udział policyjny śmigłowiec. Policja opublikowała wizerunek i rysopis sprawcy.
Kategorie: Telewizja

Miss Białorusi, czyli kobiety dyplomatyczną bronią Łukaszenki

TVP.Info - śr., 24/09/2025 - 11:00
Tu nie ma przypadków


Weźmy dla przykładu Darię Bazylewą, która wpisała się w krajobraz homelskiej elity i z lokalnymi urzędnikami składała kwiaty w miejscach pamięci w Dniu Zwycięstwa. Podczas finału konkursu piękności, zorganizowanego w Mińsku 12 września, przedstawiono ją jednak jako zwykłą studentkę psychologii. To tylko pozorna zwyczajność. Jej obecność na państwowych imprezach to nie zbieg okoliczności, ale nowa norma. Podobnie w przypadku Witalii Żamko z Mińska, przyszłej adwokatki, którą w marcu można było zobaczyć na trybunach podczas meczu hokejowego Łukaszenki. A Krystina Bielskaja z Mińska, na co dzień uczy dzieci języka angielskiego, lecz w wolnych chwilach regularnie pojawia się w otoczeniu prezydenta – czy to podczas Słowiańskiego Bazaru w Witebsku, czy podczas spacerów przy fontannach na Placu Niepodległości w Mińsku. To także nie przypadek. To nowy etat – etat państwowej piękności, której zadaniem jest upiększanie reżimu swoją obecnością.

Miss Mińska 2025, Jekatierina Trikoza, to pracownica służby protokołu Rady Republiki, która w mediach społecznościowych eksponuje drogi telefon w etui z flagą i godłem Białorusi. To nie fanaberia, a manifestacja lojalności. Kolejna finalistka tegorocznego konkursu, przyszła chirurżka, Anna Byczko, podczas parady 9 maja znalazła się na trybunie tuż obok najważniejszych osób w państwie. Towarzyszyła jej Stefanija Kozłowicz, także przyszła finalistka konkursu na miss. W jednakowych strojach pozowały do wspólnych, siostrzanych zdjęć z innymi dziewczętami. To nie koleżanki z roku – to nowy oddział służby cywilnej.


Obrazu systemowej rekrutacji dopełnia Alija Korotkaja, która niedawno sadziła drzewa u boku Łukaszenki w Parku Jedności Narodowej. I teraz wszystkie one spotkały się w finale konkursu Miss Białoruś 2025. Zbieg okoliczności? Raczej element dobrze zaplanowanego systemu. Ich fizyczna uroda to waluta, którą wymieniają na dostęp do elit i możliwość zrobienia kariery. Z kolei dla reżimu ich udział w konkursie to forma legitymizacji – publiczny dowód, że piękne, wykształcone i ambitne Białorusinki stoją murem za władzą.


A zwyciężczyni z Doniecka


Żadna z wymienionych jednak nie wygrała. Tytuł Miss Białoruś 2025 zdobyła Alena Kuczeruk, osiemnastoletnia studentka wyższej szkoły muzycznej z Nowopołocka, a więc z miasta, gdzie więziony jest Andrzej Poczobut. Kuczeruk w przeciwieństwie do wielu innych finalistek, nie była wcześniej widziana publicznie w bezpośrednim otoczeniu Łukaszenki, co jest ewenementem na tle pozostałych uczestniczek. W nagrodę otrzymała biżuterię oraz samochód – crossovera marki Belgee X50 (z białoruskiej montowni chińskich Geely) – o szacunkowej wartości 70 tys. białoruskich rubli, czyli ok. 75 tys. złotych.


Kontrowersje budzi jednak jej pochodzenie. W komentarzach wielokrotnie powtarza się informacja, że urodziła się w Doniecku na Ukrainie, a do Białorusi trafiła w dzieciństwie. Podczas gali miała powiedzieć: „Biełaruś dla mienia wpierwyje eto moja rodina” (Białoruś to dla mnie przede wszystkim ojczyzna) oraz „Mnie każetsia, szto ja rodziłas´ zdieś” (Wydaje mi się, że urodziłam się tutaj). Użycie zwrotu „wydaje mi się” w kontekście miejsca urodzenia stało się głównym powodem kpin i źródłem wątpliwości co do jej białoruskości. W sieci dominowało oburzenie, że tytuł otrzymała osoba nieurodzona w kraju. Jeden z komentatorów podsumował dosadnie: „Miss Białoruś powinna być rodowitą Białorusinką! To jakiś żart? Ona nawet nie jest stąd!”. Masowo wyrażano też zdumienie jej wyglądem, uważając, że w stawce były ładniejsze uczestniczki. Pytania „Gdzie oczy mieli sędziowie?” i stwierdzenia „Jeśli to miss, to ja jestem miss świata” przewijały się w dyskusjach. Wielu komentatorów uznało jednak, że wybór nie był przypadkowy i wynikał z politycznego zlecenia, mającego na celu promocję „przyjaźni” z okupowanym Donbasem i wysłanie sygnału, że Białoruś jest nowym domem dla uchodźców z ogarniętego wojną regionu.


„Wybrał sobie kolejną!”


Ale nawet oficjalne relacje nie mogły całkowicie ukryć absurdalnego charakteru niektórych konkurencji, takich jak dojenie krowy czy sprzątanie wybiegu jeżozwierza w mińskim zoo, które miały „zbliżać miss do ludu” i demonstrować ich „pracowitość”. Nie dość na tym, uczestniczki występowały w koszulkach z autentycznymi cytatami z Łukaszenki: „kobiety to nasza najskuteczniejsza broń dyplomatyczna”, „powołanie kobiety to upiększanie świata” i „białoruskie kobiety to prawdziwe pracownice”, co dodatkowo podkreślało polityczny charakter całego wydarzenia.

Czytaj też: ZSRR jako mem, czyli sowieckie kłamstwa


Białoruska sieć nie pozostawiła suchej nitki na całym spektaklu. „Wybrał sobie kolejne” – pisze anonimowy użytkownik. Inny komentuje: „I wszystkie mają doskonałe kariery po spotkaniu z Łukaszenką”. „Za kilka miesięcy ta Alena zostanie urzędnikiem” – prognozuje ktoś inny. Pojawiają się też głosy oburzenia dotyczące marnotrawstwa publicznych pieniędzy („Po co w ogóle konkurs przeprowadzać, lepiej te pieniądze oddać na leczenie dzieci”). Inni pytają: „dlaczego crossovera nie podarować temu, kto przyniósł pożytek krajowi”. Najostrzejsze komentarze dotyczą samej istoty zjawiska, co do którego nikt chyba nie ma złudzeń. „Zwłaszcza gdy prezydent ma oficjalną żonę. To ja rozumiem tradycyjne wartości” – drwi jeden z użytkowników. „Jak w haremie – dopowiada inny – wybrał sobie kolejną”. Ten jawny sarkazm to broń słabszych, którzy nie mają już siły na otwarty bunt, ale wciąż widzą ponurą rzeczywistość ukrytą za lukrowanymi zdjęciami z gali. „To nie konkurs, to selekcja na poważne stanowisko” – kwituje inny, a ktoś doprecyzowuje: „Cała Białoruś tańczy pod dyktando karalucha”. Klimat komentarzy dosadnie podsumowuje porównanie do „Północnej Korei”, a dla wielu obserwatorów konkurs to jedynie „spektakl dla jednego widza”, w którym „urodą, a nie czy talentem” wygrywa się „drogę do koryta”.


Jeden z komentatorów zadał retoryczne, ale przejmujące pytanie: „Czy odważyłbyś się wysłać tam swoją córkę?”.


Windą do pałacu: korona zamienia się w stanowisko


Nagrody rzeczowe to tylko zasłona dymna. Białoruski samochód to pewnie procent czy nawet promil, zważywszy na to, że pierwsza wicemiss dostała 300 dolarów i czajnik elektryczny, od faktycznych profitów, jakie spływają na finalistki. Wygraną jest bilet wstępu do ścisłej elity reżimu, winda społeczna, która przenosi zwyciężczynie z prowincjonalnej rzeczywistości do świata luksusowych apartamentów i intratnych posad. To rzeczywisty schemat awansu. Marija Wasilewicz, Miss Białoruś 2018, będąc zaledwie dwudziestojednoletnią dziewczyną, niemal z marszu została najmłodszą deputowaną w historii białoruskiego parlamentu. Po zakończeniu kadencji, wraz z Jeleną Kazak – osobistą lekarką Łukaszenki – założyła firmę „Amalem” handlującą farmaceutykami. 


Firma, pomimo zerowych dochodów na starcie, otrzymała kredyt w wysokości 1,6 miliona rubli; wg kursu z 2024 roku było to 2,17 mln złotych. Eleonora Kaczałowska, Miss Białoruś 2023, swoją karierę zaczęła w podległej administracji prezydenta, Narodowej Szkole Piękności, by później przejść do państwowej telewizji STB, gdzie została prezenterką pogody. Najlepszym przykładem jest jednak Władłena Zajcewa. Uczestniczka konkursu w 2021 roku, która nawet nie wygrała Miss Białoruś. Ze służby celnej, gdzie była szeregową funkcjonariuszką, w mgnieniu oka trafiła do Administracji Prezydenta. Jest tam formalnie zatrudniona, jednak jej rzeczywista rola daleko wykracza poza obowiązki urzędnicze. Towarzyszy Łukaszence na oficjalnych uroczystościach, w zagranicznych wyjazdach, a jej styl życia – markowe ubrania, drogie zegarki – budzi poważne pytania o źródła finansowania. Te historie układają się w jeden obraz. Konkurs piękności był systemem rekrutacyjnym. To przetarg, w którym piękno i lojalność wymieniało się na wpływy i przywileje. Jak stwierdził jeden z internautów, to „najbardziej efektywny sposób na realizację samego siebie w państwie, gdzie panuje beznadziejność i brak perspektyw, jeśli jesteś z dala od władzy”.


Arbuzowa ścieżka do miąższu władzy


Fenomen „państwowych piękności” to stały element systemu Łukaszenki. Są to młode, atrakcyjne kobiety, których zadaniem jest bycie pięknym tłem dla dyktatora. Ozdobą, która ma nadawać reżimowi przyjazny i atrakcyjny wizerunek. Widzimy je u boku Łukaszenki na meczach, balach, podczas świąt państwowych. Podają chleb i sól, wręczają kwiaty, ale też pełnią funkcje protokolarne i zarządcze. Ich obecność ma świadczyć o normalności państwa pogrążonego w kryzysie. Najbardziej wymownym symbolem tego zjawiska stał się tak zwany „batalion arbuzowy” z 2018 roku, gdy Łukaszenka zawiózł grupę takich piękności na pole zbierać arbuzy. Fotografie dziewczyn w sportowych strojach, schylających się nad płodami rolnymi, obiegły świat. Jedni mówili o absurdzie, drudzy żartowali: „Czyżby dostały w głowę tym arbuzem?”.

Czytaj też: Zapomniane ludobójstwo. „Zestrzeliwaliśmy niemowlęta jeszcze w locie”

Ale w 2025 roku proces się odwrócił. Dziewczyny, które już wcześniej pojawiały się w otoczeniu Łukaszenki – dopiero teraz biorą udział w konkursie. Nie są one odkrywane, są już sprawdzone, zatwierdzone. Konkurs nie jest początkiem kariery, ale jej oficjalnym, medialnym potwierdzeniem. Z arbuzowego pola idą wprost na wybieg.


Mechanizm ten ma swoją mroczną stronę. Przykładem sprawa Kariny Kisielewej, zwyciężczyni eliminacji do „Miss Universe” w 2024 roku. Zamiast na światowy konkurs, trafiła do aresztu śledczego oskarżona o oszustwa. Jej miejsce zajęła natychmiast inna, „bezpieczniejsza” kandydatka. Władze, wykorzystując aferę, wydały dekret przyznający podległej prezydentowi Narodowej Szkole Piękna monopol na organizację wszystkich konkursów piękności w kraju. To pokazuje, że system nie toleruje niesubordynacji.


Prawdziwym uosobieniem mrocznej strony tego systemu jest jednak Jelena Kazak, kobieta, która współtworzyła „arbuzowy batalion” i jednocześnie osobista lekarka Łukaszenki. Widziana była w grupie osób, które w listopadzie 2020 roku obcinały biało-czerwono-białe wstążki – symbol protestu – w jednym z mińskich podwórek. Tej samej nocy w tym miejscu został śmiertelnie pobity 31-letni Raman Bandarenka. Pomimo doniesień, sprawa jego śmierci nie doczekała się rzetelnego śledztwa, a sama Kazak, która przejęła później luksusową klinikę, sprawia wrażenie osoby bez żadnej winy. „Piękno” służy tu przykrywaniu brudu i zbrodni. To demonstruje, że kobiety związane z reżimem nie zawsze są jedynie tłem; bywają również aktywnymi uczestniczkami jego represyjnych mechanizmów.


Wnuczęta Aurory i chłopiec o twarzy ziemniaczanej


Poza suchymi faktami kryje się głęboko ludzki, a przez to przerażający wymiar całego zjawiska. W komentarzach Białorusinów, obok sarkazmu, przebija autentyczne współczucie i moralne oburzenie skierowane w stronę „dziewczyn z prowincji”, które „rzuciły swoje życie, godność i kobiecość pod nogi dyktatora”. Jeden z komentatorów zadaje retoryczne, pełne goryczy pytanie: „Dziewczyno, czyż nie robi ci się niedobrze, kiedy to brzydkie, obrzydliwe, starsze stworzenie cię dotyka?”.


To pytanie odsłania najciemniejszy aspekt „służby” – osobisty koszt. To nie tylko uczestnictwo w spektaklu. To codzienna bliskość z człowiekiem odpowiedzialnym za represje i zniszczenie przyszłości ich rówieśników. Czy oznacza to też kontakt cielesny? Białorusini nie mają co do tego wątpliwości. A jednocześnie Łukaszenka ze swoim „arbuzowym batalionem” nie odkrywa koła na nowo. Wystarczy przypomnieć harem Muammara Kaddafiego, obsługiwany przez jego przyboczne, czy „bunga bunga” Berlusconiego.

Ale w odpowiedzi na te zarzuty, same zainteresowane mogłyby tylko wzruszyć ramionami. Gdyby je zapytać, czy są wykorzystywane, odpowiedziałyby zapewne, że nie, skądże. Dostały przecież wszystko: pracę, mieszkanie, szansę, są w Białorusi kimś wyjątkowym, należą do elity. I to połączenie naszego moralnego oburzenia z ich poczuciem awansu jest sednem tej układanki. To nie jest relacja ofiary i kata. To transakcja wiązana. One sprzedają swoją urodę i obecność. Reżim kupuje to, płacąc stanowiskami i luksusem. Nie wierzycie? Weźmy choćby przykład 18-letniej Eweliny Makarowej, która z dumą opowiadała na castingu do Miss Białoruś 2025, że jej dziecięcym marzeniem była praca… w mundurze. Jej życzenie się spełniło. Teraz, jako młodsza sierżant, pracuje w jednej z najsurowszych białoruskich kolonii karnych w Mohylewie, „siedzi w części dyżurnej i nadzoruje skazanych”. Mówi, że jest zachwycona, ma „dobre relacje” i planuje dalszy rozwój kariery w systemie penitencjarnym. W komentarzach internauci nazywają ją „sadystką”. Ale tu chyba się mylą.


Kiedy Ewelina przychodziła na świat, Łukaszenka rządził czternasty rok. Nie zna więc innej rzeczywistości niż jego dyktatura i dla niej tytuł miss jest nie tyle certyfikatem urody, co najwyższym certyfikatem lojalności, jaki może zdobyć kobieta. A że atrakcyjna i ambitna z niej dziewczyna…

Czytaj też: Zamknięcie granicy polsko-białoruskiej uderzyło w Rosję. „Czysty chaos”

Kategorie: Telewizja

Incydent nad Bałtykiem. GPS samolotu wojskowego zakłócony w pobliżu Rosji

TVP.Info - śr., 24/09/2025 - 10:56

Artykuł aktualizowany...


Robles podróżowała na Litwę, gdzie w środę odwiedza hiszpański kontyngent, rozmieszczony w tym kraju.


Czytaj też: Akcja ABW w Olsztynie. W tle śledztwo dotyczące terroryzmu

Kategorie: Telewizja

Francuska policja aresztowała ponad stu kiboli AS Roma. Byli uzbrojeni kije bejsbolowe i łopaty

Dziennik - śr., 24/09/2025 - 10:54
Francuska policja udaremniała plany kiboli AS Roma. Funkcjonariusze zidentyfikowali i aresztowali 102. osoby, które szykowały się do ataku na fanów OGC Nice. W środę wieczorem obie drużyny piłkarskie we Francji zmierzą się w pierwszej kolejce rozgrywek Ligi Europy. Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa
Subskrybuj zawartość